Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Górnicy w CLO w stabilnym stanie, kończy się akcja ratownicza

0
Podziel się:

Jako stabilny oceniają lekarze stan poparzonych
górników, leczonych w siemianowickiej "oparzeniówce"; czterej z nich wciąż są na oddziale
intensywnej terapii w poważnym, ale także stabilnym stanie. W kopalni "Wujek-Śląsk", gdzie blisko
tydzień temu doszło do katastrofy, kończą już prace ratownicy, przygotowując wyrobisko do wizji
lokalnej.

Jako stabilny oceniają lekarze stan poparzonych górników, leczonych w siemianowickiej "oparzeniówce"; czterej z nich wciąż są na oddziale intensywnej terapii w poważnym, ale także stabilnym stanie. W kopalni "Wujek-Śląsk", gdzie blisko tydzień temu doszło do katastrofy, kończą już prace ratownicy, przygotowując wyrobisko do wizji lokalnej.

W wyniku piątkowego zapalenia i wybuchu metanu zginęło w sumie 17 górników, a 35 nadal jest w szpitalach, z czego 23 w Centrum Leczenia Oparzeń (CLO) w Siemianowicach Śląskich. W środę jeden z lżej rannych górników opuścił szpital w Rudzie Śląskiej.

"Trzeba mieć świadomość, że dalej choroba oparzeniowa ma swoje fazy; wszyscy zaczynają się trochę poprawiać, polepszać" - powiedział w czwartek dziennikarzom dyrektor CLO, Mariusz Nowak.

Dyrektor potwierdził, że pacjenci gorączkują. "Każdy musi gorączkować. Jeżeli ktoś nie gorączkuje, to znaczy, że jego siły odpornościowe są bardzo słabe" - wyjaśnił Nowak. Jak mówił, na obecnym etapie leczenia, ze względu na reżim epidemiologiczny i ryzyko zakażeń, wskazane jest ograniczenie wizyt u pacjentów. Stale dostają oni silne leki przeciwbólowe.

Dr Nowak potwierdził, że stan pacjentów jest nadal poważny. Czterej przebywający na OIOM-ie nadal nie oddychają samodzielnie, trwa walka o ich życie. "Walka o życie będzie trwała do zamknięcia i wygojenia ran" - powiedział dyrektor. Przypomniał, że pacjenci mają poparzone nawet 80-90 proc. powierzchni ciała i drogi oddechowe. Niektóre oparzenia są bardzo głębokie. "Oparzeniówce" przydałyby się dla górników kolejne specjalistyczne łóżka przeciwodleżynowe.

W wyrobisku ponad tysiąc metrów pod ziemią przez cały czas pracowały zastępy ratownicze, przywracając prawidłową wentylację tego rejonu. To warunek, by mogła tam odbyć się wizja lokalna z udziałem członków komisji wyjaśniającej przyczyny tragedii, ekspertów i prokuratorów.

Jak powiedział PAP rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW), do którego należy kopalnia, Ryszard Fedorowski, wiele wskazuje na to, że w czwartek akcja ratownicza zostanie zakończona. Taką decyzję - na wniosek kopalni - może wydać dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach.

"Wszystko wskazuje na to, że rejon katastrofy po działaniach zastępów Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego (CSRG) jest już bezpieczny. Stężenia metanu są poniżej dopuszczalnych norm, warunki atmosferyczne i klimatyczne są właściwe" - powiedział Fedorowski.

Dodał, że we wtorek rano rozpoczęła się penetracja tego rejonu przez zastępy CSRG. Jeżeli potwierdzi ona, że wszystko jest w porządku, a warunki w wyrobisku są stabilne, kierownictwo akcji ratunkowej będzie wnioskować do OUG o jej formalne zakończenie. Rejon nadal będzie monitorowany, ale już na innych zasadach.

"Po zakończeniu akcji ratowniczej rejon zostanie zabezpieczony specjalnymi posterunkami, których zadaniem będzie monitoring i dbanie o bezpieczeństwo, tak aby oględzin miejsca katastrofy mogła dokonać komisja, wyjaśniająca przyczyny tragedii" - dodał rzecznik KHW.

Krzysztof Król z Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) powiedział PAP, że wizja lokalna na dole odbędzie się, gdy nastąpi pełna stabilizacja wentylacyjna rejonu katastrofy. Jest prawdopodobne, że oględziny nastąpią w piątek lub sobotę, w kilku grupach.

"Wstępnie zakładamy, że w pierwszej grupie zjadą eksperci, przedstawiciele Okręgowego Urzędu Górniczego, Kopalni Doświadczalnej +Barbara+, fachowcy wykonujący pomiary i pobierający próby do badań. W kolejnej grupie byliby m.in. przedstawiciele WUG i KHW oraz pozostali członkowie komisji. Prokuratorzy będą mieli pełną swobodę wyboru, w której grupie chcą zjechać" - powiedział Król.

Rzeczniczka prowadzącej niezależne śledztwo ws. katastrofy Prokuratury Okręgowej w Katowicach, Marta Zawada-Dybek, powiedziała PAP, że prokuratorzy zakładają, iż znajdą się w pierwszej grupie osób, które obejrzą miejsca katastrofy. Zastrzegła, że będzie to uzgadniane z przedstawicielami nadzoru górniczego.

Rzeczniczka poinformowała, że przyczyną śmierci 14. i 15. ofiary katastrofy - górników, którzy zmarli w szpitalach - był wstrząs oparzeniowy i związane z tym zaburzenia układu krążeniowo-oddechowego. Sekcje zwłok dwóch kolejnych górników, którzy zmarli w środę w szpitalu w Sosnowcu, będą przeprowadzone w czwartek. Zawada-Dybek zaznaczyła, że śledztwo ws. katastrofy trwa, na policji i w prokuraturze kontynuowane są przesłuchania świadków.

Jak informowano wcześniej, prawdopodobną przyczyną zgonu 11 górników, którzy zginęli na miejscu, było uduszenie w wyniku zatrucia tlenkiem węgla z aspiracją pyłu węglowego do płuc. Specjaliści stwierdzili też u górników oparzenia górnych dróg oddechowych. Jedna z ofiar zmarła na skutek wykrwawienia będącego wynikiem wielonarządowych urazów wewnętrznych.

Na czwartek zaplanowano pogrzeby kolejnych ośmiu ofiar katastrofy. Trzy będą pochowane w Rudzie Śląskiej-Kochłowicach, dwa w Rudzie Śląskiej-Bykowinie, a także - w innej rudzkiej dzielnicy - Rudzie, w Katowicach-Panewnikach i na katowickim cmentarzu komunalnym. Na piątek zaplanowano pogrzeby dwóch górników - w Katowicach-Panewnikach oraz w miejscowości Kisielice (Warmińsko-Mazurskie).

Pierwsze pogrzeby ofiar odbyły się w środę w Żeleźnicy koło Włoszczowej (Świętokrzyskie), w Dąbrowie Górniczej-Strzemieszycach Wielkich oraz w Chorzowie. (PAP)

mab/ mtb/ bno/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)