Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Grecy będą głosować bez specjalnego entuzjazmu - wybór mają niewielki

0
Podziel się:

Na dzień przed wyborami parlamentarnymi, okolice placu Omoni w Atenach były w
sobotę prawie puste. Skończyły się już wszystkie przedwyborcze wiece. Zniknęły małe kioski z
ulotkami poszczególnych partii.

Na dzień przed wyborami parlamentarnymi, okolice placu Omoni w Atenach były w sobotę prawie puste. Skończyły się już wszystkie przedwyborcze wiece. Zniknęły małe kioski z ulotkami poszczególnych partii.

26-letni Stawros filmuje spacerujące po chodniku gołębie. Potrzebne mu będą do dokumentu o sytuacji panującej w tej części Aten. Po chwili przenosi kamerę na starszego mężczyznę, który grzebie w śmietniku. Tuż pod ścianą domu stoi młody mężczyzna, który wstrzykuje sobie heroinę.

"Będę głosować na SYRIZĘ. Normalnie głosowałbym na komunistyczną Antarsię, ale oni i tak nie wejdą do parlamentu a ja chcę prawidłowo wykorzystać mój głos. Jestem lewicowcem, więc w żadnym wypadku nie zagłosowałbym na Samarasa. Aleksis Cipras, szef SIRYZY, jest arogancki, ale w wielu sprawach z nim się zgadzam. Czy rzeczywiście uda mu się wynegocjować nowe warunki a jednocześnie utrzymać Grecję w euro? Tego chyba nie wie nikt" - mówi Stawros, który posiada małą firmę wideofilmową i często wykonuje prace zlecone dla dużych korporacji. Jednak od 6 maja, czyli dnia poprzednich wyborów, Stawros ma niewiele pracy. Przyszłość kraju to wielka niewiadoma, firmy nie chcą wydawać pieniędzy bez potrzeby.

"Jak tak dalej pójdzie, nie będę miał z czego żyć" - wzdycha Stawros.

Kilka ulic dalej, przed sklepem ze słodyczami, stoi jego właścicielka. W oknach piętrzą się luksusowe czekoladki, na półkach za ladą herbatniki i butelki z winem. Sklep jest pusty. Stella Korokithakis mówi, że od miesięcy zastanawiają się z mężem, co z nim zrobić.

"Chcielibyśmy sprzedać, ale po pierwsze, nie mamy kupca, po drugie, żadnych innych środków dochodu, a o pracę trudno. Jesteśmy w pułapce. Ostatni miesiąc był straszny. Nikt nic nie kupuje. bo ludzie nie wiedzą, co się dalej stanie. Nasz dochód zmniejszył się o 50 procent" - mówi 40-letnia Korokithakis, która jest zwolenniczką prawicowej partii Niezależnych Greków, ale mimo to będzie głosowała na SYRIZĘ.

"Wszyscy nasi klienci mówią, że będą głosować na SYRIZĘ. Cipras obiecał nam, że zostaniemy w euro, ale też, że rozpocznie nowe negocjacje nt. memorandum. Ludzie już po prostu nie dają rady. Myślę, że rozumieją, dlaczego mamy program oszczędnościowy, ale plan narzucony Grecji przez "trojkę" to powolna śmierć. Cokolwiek przyniesie Cipras będzie lepsze od powolnego umierania. Skoczymy w przepaść a potem zacznie się odbudowa" - tłumaczy Stella PAP.

Dimitris, 42-letni właściciel małego hotelu po drugiej stronie ulicy, także przyznaje, że wybór jest niewielki, ale będzie głosować na Antonisa Samarasa i jego Nowa Demokrację.

"Gwarantuje większą stabilność. Poza tym nie za bardzo mam szacunek do partii Ciprasa, bo według mnie, za dużo tam jest byłych zwolenników PASOK. Ponieważ PASOK stracił na znaczeniu, wiedzą, że z głosowania na niego nie odniosą żadnych korzyści, przerzucili się na SYRIZĘ. To typowe. No ale z tego powodu powstaje pytanie, w jaki sposób Cipras ma zamiar przeprowadzić te wszystkie reformy, które zapowiada, skoro tak wielu z jego zwolenników chce powrotu status quo sprzed kryzysu" - mówi.

Na pytanie, jak idzie interes, kręci głową: "Wykańczają mnie podatki i brak klientów. Turyści boją się teraz przyjeżdżać do Grecji bo słyszą, że państwo nie funkcjonuje, że niebezpiecznie. Jeszcze trochę wytrzymam, ale jak długo nie mam pojęcia".

Lakis, młody recepcjonista w hotelu Dimitrisa, postanowił, że tym razem nie będzie głosować.

"Musiałbym pojechać na wyspę, gdzie jestem zarejestrowany a w tej chwili mam inne zobowiązania. Prawdę mówiąc, wybór jest tak zły, że może i dobrze, że nie będę głosować. Z jednej strony mamy Antonisa Samarasa, który już wystarczająco dużo szkody wyrządził. Przecież gdyby nie on, nie mielibyśmy tych wyborów i tego bałaganu, tylko w dalszym ciągu koalicyjny rząd technokraty Lukasa Papademosa. Ale Samaras ma duże ego, więc myślał, że 6 maja zwycięży. No i ma teraz 6 maja. Kraj jest w coraz gorszej sytuacji a on się kreuje teraz na zbawcę narodu. Cipras? No Cipras, też nie jest lepszy. Przecież nie mamy żadnej gwarancji, że Merkel go wysłucha" - daje upust swoim emocjom.

Sytuacja Lakisa jest jednak nienajgorsza. Oboje z żoną mają pracę, własne mieszkanie, samochód, a w banku bardzo mały dług.

"Spłacamy tylko 100 euro miesięcznie. No i nie mamy dzieci. Ale i tak, w każdym miesiącu moi rodzice muszą nam dołożyć około 200 euro na życie. Jak sobie radzą ci bez pracy, nie mam pojęcia. To musi być horror" - mówi Lakis.

Na placu Exarchia, studentka architektury Georgia Polycarpou oświadcza, że jest anarchistką i też nie będzie głosować. Georgia właśnie kończy studia, ma partnera i małe dziecko, i chociaż mieszkają osobno, dużo korzystają z pomocy rodziców.

"Pomysł, żeby komuś oddać na cztery lata przywilej decydowania o tym, co się stanie z moim życiem w ogóle do mnie nie przemawia. Ale ci z moich przyjaciół, którzy zdecydowali się pójść do urny wyborczej będą głosować albo na SYRIZĘ albo na którąś z mniejszych partii lewicowych" - mówi Georgia.

Przechodzący obok Loukas Tsapadikis jest pracownikiem naukowym, z żoną i trójką dzieci. W poprzednich wyborach głosował na liberalną partię Drasi, która popiera reformy trojki. Partia ta jednak nie zdobyła wymaganych do wejścia do parlamentu trzech procent głosów.

"Nie lubię Samarasa, ale myślę, że tylko on może nam zagwarantować możliwie najszybsze zorganizowanie rządu więc będę głosować na niego. Chociaż swoją drogą, poważnie się zastanawiam nad inteligencją jego doradców, bo ktokolwiek go przekonał, żeby żądał wcześniejszych wyborów jest idiotą. Cipras? Dla Ciprasa zajęcie drugiego miejsca będzie błogosławieństwem. Przecież rząd Samarasa i tak nie potrwa długo a w tym czasie SYRIZA zdobędzie doświadczenie i nauczy się rozmawiać z międzynarodową społecznością. Jeśli w tych wyborach SYRIZA przyjdzie druga, to w następnych prawie na pewno będzie pierwsza i to nie z 30 procentami przewagi, tylko 45" - mówi Tsapadkis.

Z Aten Agnieszka Rakoczy (PAP)

ara/sp/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)