Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Grupa Voina: w Rosji prawdziwą sztukę można oglądać tylko na ulicach

0
Podziel się:

Wolność słowa w Rosji nie istnieje, a w muzeach i galeriach wystawiane są
prace artystów podporządkowanych władzy - twierdzą goszczący w Polsce artyści z grupy Voina. Wielu
z nich za performanse organizowane na ulicach trafiło do więzienia.

Wolność słowa w Rosji nie istnieje, a w muzeach i galeriach wystawiane są prace artystów podporządkowanych władzy - twierdzą goszczący w Polsce artyści z grupy Voina. Wielu z nich za performanse organizowane na ulicach trafiło do więzienia.

Reszta członków grupy Voina chce pomóc skazanym nagłaśniając ich trudną sytuację. Do piątku artyści działają w Krakowie w ramach Grolsch Artboom Festival, który potrwa do piątku.

Rosyjscy artyści spotkali się z polską publicznością w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie oraz w krakowskim Bunkrze Sztuki. W stolicy Małopolski wywieszali bannery ze zdjęciem skazanej przez rosyjską władzę Taisy Osipowej, członkini organizacji i żony jednego z liderów partii opozycyjnej Inna Rosja.

Voina, skupiająca się na działalności politycznej, znana jest przede wszystkim z performansów, organizowanych w miejscach publicznych. Jedną z jej najbardziej znanych akcji jest "Członek więźniem FSB". W jej ramach aktywiści namalowali gigantycznego penisa na moście zwodzonym w Sankt Petersburgu. Gdy most zaczął się podnosić, członek stanął naprzeciwko siedziby rosyjskich służb bezpieczeństwa. Z kolei w ramach "Przewrotu pałacowego" przedstawiciele grupy w nocy odwrócili i postawili na dachach kilka aut milicyjnych zaparkowanych przed MSW w Moskwie. Celem performansu, według artystów, było pokazanie, że obecny aparat państwowy nie rządzi się żadną logiką.

Głośnymi performansami grupa Voina udowadnia, że artystyczna wolność słowa w Rosji nie istnieje, a w muzeach i galeriach wystawiane są tylko te prace, które nie kontestują rosyjskiej władzy i porządku społeczno-ekonomicznego. Bezkompromisowa twórczość grupy Voina skazuje ich na działanie w miejskiej przestrzeni, najczęściej na ulicach, w hipermarketach, fast foodach i moskiewskim metrze. Organizacja naświetla przypadki łamania praw człowieka przez rosyjskie władze, chce pokazać opresyjność służb bezpieczeństwa i niesprawiedliwość systemu kapitalistycznego.

Aktywiści wyraźnie akcentują też swój sprzeciw wobec artystów podporządkowujących się władzy. Kurator z warszawskiego Centrum Sztuki Współczesnej Marek Goździewski podkreśla, że grupa Voina krytykuje innych rosyjskich artystów za to, że są głusi na prawdę i etykę. "Zwraca uwagę, że artyści powinni przede wszystkim pokazywać, że dzieje się źle" - powiedział PAP kurator.

Jeden z czołowych działaczy grupy Voina Alex Plucer-Sarno podczas spotkania w Warszawie przekonywał, że członkowie organizacji są represjonowani przez rosyjskie władze. Artysta pokazywał amatorskie filmy kręcone podczas ulicznych manifestacji i artystycznych interwencji, na których widać, jak policjanci atakują i biją aktywistów. Według niego działacze byli aresztowani podczas pokojowych akcji.

Ci, którzy trafili do więzień, zostali oskarżeni - jak twierdzi Plucer-Sarno - o przestępstwa kryminalne. Wielu artystów jest ściganych listami gończymi. Rosyjskich działaczy wspierają artyści z całego świata. W 2011 r., po apelu słynnego angielskiego graficiarza Banksy'ego z aresztu wypuszczono członka grupy Leonida Nikołajewa.

Taisa Osipowa, która przebywa w rosyjskim więzieniu w Smoleńsku, została skazana za nielegalną sprzedaż narkotyków. Plucer-Sarno podkreślił, że jej sytuacja jest wyjątkowa, ponieważ artystka cierpi na cukrzycę i musi przyjmować insulinę. "Niedostarczanie leków jest w jej przypadku barbarzyństwem" - powiedział.

Przedstawiciele grupy chcą podczas zagranicznych wyjazdów wspierać skazanych, nagłaśniając łamanie ich praw. Artyści wywieszają w miejscach publicznych wielkie bannery z fotografiami uwięzionych artystów, dotychczas wizerunki skazanych pokazali m.in. w Nowym Jorku, Paryżu, Zurychu i Bukareszcie.

Jeżdżąc po świecie artyści mają okazję obserwować i porównywać reakcję policji na ich działania w innych krajach. W większości miast zachodnich - według Plucera-Sarno - nie było problemu z manifestacjami. Do incydentów dochodziło wielokrotnie w Bukareszcie, gdzie natychmiast pojawiali się policjanci. W wywieszeniu plakatu na gmachu Muzeum Narodowego w Bukareszcie przeszkodził agent rumuńskich służb bezpieczeństwa. Łamanym angielskim tłumaczył, że działacze nie mogą wywiesić banneru, ponieważ "Rumunia i Rosja to prawie to samo".

Plucer-Sarno miał również zastrzeżenia do Polski. Straż miejska kazała rozejść się grupie młodych ludzi zgromadzonych na Rynku Głównym w Krakowie, mimo że mieli oni pozwolenie na rozstawienie namiotów.

Voina, grupa artystyczna licząca prawie 200 osób, działa od 2005 r. Organizacja oficjalnie nie ma lidera, każdy aktywista może przeprowadzać samodzielne akcje. Większość członków zachowuje anonimowość. Ci, którzy ujawnili swoje nazwisko, stali się duchowymi przywódcami grupy.

Grupę Voina założył znany, nieżyjący już poeta, rzeźbiarz i performer Dmitrij Prigow. Mieszkańcy Moskwy zapamiętali go jako pasażera metra, który przy stoliku zastawionym jedzeniem i wódką świętował Dzień Pracy. (PAP)

mce/ abe/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)