Jedna z przywódczyń opozycji w Gruzji, a dawniej sojuszniczka prezydenta Micheila Saakaszwilego, Nino Burdżanadze, zażądała w czwartek dymisji szefa państwa po środowej publikacji raportu na temat ubiegłorocznej wojny rosyjsko-gruzińskiej, który Gruzji przypisuje rozpoczęcie działań wojennych.
"Raport jest nowym dowodem na to, że mamy nieodpowiedzialnego i słabego przywódcę, który naraża na niebezpieczeństwo stabilność kraju i prowadzi go do impasu. Taki lider nie ma prawa kierowania państwem" - oświadczyła Burdżanadze.
Na briefingu w Tbilisi Burdżanadze oskarżyła władze o "ponowne usiłowanie ukrycia prawdy przed ludźmi za pośrednictwem kontrolowanych przez siebie mediów". "Ukrywanie i przeinaczanie faktów opisanych w raporcie także jest przestępstwem" - dodała.
Do krytyki władz dołączył też inny były polityk obozu Saakaszwilego, były gruziński ambasador przy ONZ, Irakli Alasania. W wywiadzie dla Reutera oświadczył, że swoim "nieodpowiedzialnym" zachowaniem prezydent zaszkodził pozycji Gruzji na świecie. "To jego decyzja rzeczywiście rozpętała całą eskalację" - powiedział. "Ale wystąpił cały zespół warunków wstępnych i prowokacji, za które możemy także winić Federację Rosyjską" - zastrzegł Alasania.
W sporządzonym na zamówienie UE dokumencie napisano, że Gruzja wprawdzie rozpoczęła działania wojenne, które w sierpniu 2008 roku doprowadziły do konfliktu, ale Rosja odpowiada za wcześniejsze sprowokowanie napięcia wokół separatystycznych republik Osetii Południowej i Abchazji.
Autorzy raportu podkreślili, że obie strony są winne łamania międzynarodowego prawa.
"Bombardowanie Cchinwali (stolicy Osetii Płd.) przez gruzińskie siły zbrojne w nocy z 7 na 8 sierpnia 2008 oznaczało początek zbrojnego konfliktu o dużej skali w Gruzji" - głosi raport. "Jednak chodziło tylko o kulminację długotrwałego wzrostu napięcia, prowokacji i incydentów" - dodali autorzy, którzy po 10 miesiącach prac pod kierunkiem szwajcarskiej ambasador Heidi Tagliavini opublikowali długo oczekiwany raport, przedstawiając go zainteresowanym stronom: Rosji, Gruzji, państwom UE, ONZ oraz OBWE.
Władze w Tbilisi utrzymują, że wojna była rezultatem rosyjskiej agresji po latach coraz intensywniejszego politycznego i militarnego wspierania separatystów w Osetii Południowej i Abchazji. W środę gruziński minister ds. reintegracji Temur Iakobaszwili oświadczył, że w raporcie nie ma "jednego słowa mówiącego, że to Gruzja rozpętała wojnę".
Wiosną wielotygodniowe protesty gruzińskiej opozycji domagającej się dymisji Saakaszwilego sparaliżowały centrum Tbilisi. (PAP)
ksaj/ ro/
4857555 4857383 arch.