Europoseł PSL Andrzej Grzyb przestrzega Białoruś, że sposób traktowania przez władze tego kraju mniejszości polskiej będzie wpływał na relacje z Unią Europejską, w tym na realizację programu Partnerstwa Wschodniego.
Według Grzyba sprawa Polaków na Białorusi wykracza poza zakres dyplomacji polskiej i trzeba zająć się nią także na forum Unii Europejskiej.
W rozmowie z PAP europoseł ludowców zwrócił uwagę, że 22 i 23 lutego na Białorusi złożą wizytę europoseł PO Jacek Protesiewicz, który kieruje grupą UE-Białoruś, oraz eurodeputowany z Niemiec, były przewodniczący Parlamentu Europejskiego Hans Goert Poettering.
Jak ocenił Grzyb, trzeba rozmawiać na zasadzie "kija i marchewki". Trzeba - jak dodał - próbować zmienić stanowiska władz Białorusi, ale nie zrywać dialog.
Przypomniał także, że sankcje wobec najwyższych przedstawicieli władz białoruskich, w tym zakaz wjazdu na teren UE, są zawieszone, a nie cofnięte.
"Jeżeli sytuacja będzie się pogarszała, to można wrócić do tych sankcji. Trzeba uświadamiać stronie białoruskiej, że sposób traktowania mniejszości wpływa na ich relację z UE i to jest najlepszą formą wpływania na ich postawę" - ocenił Grzyb.
Szefowa nieuznawanego przez Mińsk Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys została w poniedziałek skazana na karę grzywny - ponad miliona białoruskich rubli (ok. 260 euro). Trzem innym czołowym działaczom ZBP wymierzono po 5 dni aresztu. Zatrzymano w sumie około 40 osób.
Wszyscy chcieli wziąć udział w rozprawie sądowej dotyczącej Domu Polskiego w Iwieńcu, który władze białoruskie chcą przekazać lojalnemu wobec Mińska kierownictwu ZBP ze Stanisławem Siemaszką na czele. (PAP)
ajg/ ura/ jra/
