Co najmniej 9 osób zginęło w poniedziałek w Konakry, kiedy gwinejskie siły bezpieczeństwa wystrzeliły salwy z ostrej amunicji, by rozpędzić tysiące ludzi protestujących przeciwko kandydowaniu w wyborach prezydenckich kapitana Moussy Dadisa Camary, który przejął władzę w wyniku zamachu stanu w 2008 roku.
Zdaniem świadków, co najmniej 20 innych demonstrantów zostało rannych. Aresztowanych zostało też kilku ważniejszych członków opozycji, w tym Cellou Dalein Diallo, przywódca Związku Sił Demokratycznych Gwinei (UFDG). Demonstranci podpalili posterunek policji, przejęli kilka radiowozów i schwytali co najmniej jednego funkcjonariusza.
Pomimo że Camara formalnie nie ogłosił jeszcze swojej decyzji, w prywatnych rozmowach powiedział dyplomatom, że ma zamiar ubiegać się o urząd prezydenta.
Koalicja kilku partii opozycyjnych prowadzi kampanię przeciwko jego kandydaturze. Zamierzała zorganizować wiec protestacyjny na stadionie 28 września (nazwa pochodzi od dnia, w którym w 1958 roku Gwinea opowiedziała się w referendum za niezależnością od Francji). Władze zakazały demonstracji, jednak tysiące ludzi i tak wyszło na ulice i próbowało przedostać się na stadion.
"Wszystkie partie polityczne połączyły się w jednym celu" - oświadczył jeden z zachodnich dyplomatów. Dodał, że według nieoficjalnych danych zginąć mogło nawet 50 osób.
Camara przejął władzę po śmierci prezydenta Lansana Conte w grudniu 2008 roku. Początkowo cieszył się poparciem znacznej części społeczeństwa, oczekującego zmian po latach rządów Conte, które wpędziły bogaty w zasoby mineralne kraj w trudności gospodarcze.
Jednak jego zachowanie, ataki na byłych sprzymierzeńców w armii oraz podejrzenia, że wystartuje w wyborach w 2010 roku, wywołały sprzeciw.
Wielu mieszkańców Gwinei obawiało się, że w poniedziałek dojdzie do użycia siły i w niedzielę wieczorem zaopatrywało się w prowiant na wypadek, gdyby niepokoje miały potrwać kilka dni. Podczas tygodniowych protestów przeciwko Conte w 2007 roku zginęło 130 osób. (PAP)
keb/ mc/
4835262