Radykalne ugrupowanie palestyńskie Hamas, które kontroluje Strefę Gazy, zagroziło w poniedziałek, że wznowi samobójcze ataki na Izrael w odpowiedzi na izraelskie operacje wojskowe na terytoriach palestyńskich po wygaśnięciu w ubiegłym tygodniu rozejmu.
"Nie możemy być bezczynni wobec izraelskiej agresji. Naszym prawem jako narodu okupowanego jest się bronić i walczyć z okupantem wszystkimi możliwymi środkami, w tym przez operacje samobójcze" - oświadczył przedstawiciel Hamasu Ajman Taha.
W piątek Hamas zgodnie z zapowiedziami ogłosił koniec rozejmu z Izraelem zawartego przed sześciu miesiącami przy mediacji Egiptu.
Porozumienie dotyczyło tylko Strefy Gazy. Oparte było na zobowiązywaniu milicji palestyńskich do zaprzestania ataków na izraelskie cele przez pół roku. Z kolei Izrael powinien był przerwać swe operacje wojskowe w Strefie, zdjąć blokadę narzuconą temu terytorium i otworzyć stopniowo przejścia graniczne do Strefy Gazy.
Po kruchym rozejmie palestyńskie rakiety znów eksplodują na przygranicznych terenach Izraela, a izraelskie samoloty atakują palestyńskich bojowników.
W niedzielę kandydatka partii Kadima na stanowisko premiera Izraela, obecna szefowa dyplomacji tego kraju Cipi Liwni obiecała, że jeśli po lutowych wyborach stanie na czele rządu, "obali" rządy Hamasu w Strefie Gazy.
W czwartek izraelski minister obrony Ehud Barak oświadczył, że jego kraj "nie obawia się przeprowadzenia dużej operacji militarnej w Strefie Gazy, ale nie ma potrzeby się śpieszyć". (PAP)