Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Hermaszewski: pierwszy człowiek na Księżycu - to było niesamowite!

0
Podziel się:

Kiedy 20 lipca 1969 roku Amerykanin Neil Armstrong, jako pierwszy człowiek
w historii postawiał stopę na Księżycu, oglądały go miliony ludzi na całym świecie. Jednym z nich
był młody polski pilot - Mirosław Hermaszewski, który wówczas nawet nie marzył, że za kilka lat sam
poleci w kosmos. "Bardzo to przeżyłem, to było niesamowite" - wspomina dziś wydarzenia sprzed 40
lat.

Kiedy 20 lipca 1969 roku Amerykanin Neil Armstrong, jako pierwszy człowiek w historii postawiał stopę na Księżycu, oglądały go miliony ludzi na całym świecie. Jednym z nich był młody polski pilot - Mirosław Hermaszewski, który wówczas nawet nie marzył, że za kilka lat sam poleci w kosmos. "Bardzo to przeżyłem, to było niesamowite" - wspomina dziś wydarzenia sprzed 40 lat.

W 1969 roku generał Hermaszewski służył w Poznaniu-Krzesinach, jako pilot samolotów odrzutowych. Moment lądowania modułu Eagle na powierzchni Księżyca oglądał w czarno-białym telewizorze. "To była niesamowita atmosfera obecności tam. Było bardzo późno w nocy, a właściwie wcześnie rano. Obraz nie był taki ostry, jak dzisiaj. Charakterystyczne były komendy radiowe - każda fraza kończyła się takim lekkim piskiem. Wszystko to dodawało (wydarzeniu) tajemniczości" - opowiada PAP generał.

Nawet po 40 latach dokładnie pamięta moment zejścia amerykańskiego kosmonauty po schodkach Eagle.

"Armstrong jakoś tak niepewnie schodził z lądownika. Kiedy został mu jeden krok, miał moment zastanowienia - jak wtedy, gdy schodzimy do basenu i nie wiemy czy warto wejść, czy nie. Aż wreszcie zeskoczył. Wtedy - przypuszczam, że miał to przemyślane - powiedział słynne słowa, że to mały krok człowieka, a wielki krok ludzkości. Ja to bardzo przeżyłem, to było niesamowite" - wspomina Hermaszewski.

Podkreśla, że odciśnięty na księżycowej powierzchni ślad stopy Armstronga jest widoczny do tej pory "I będzie widoczny przez miliony lat, o ile nie uderzy w to miejsce jakiś meteoryt. Na Księżycu nie ma przecież wiatru, opadów, atmosfery" - dodaje.

W pierwszej księżycowej misji brali udział także Edwin "Buzz" Aldrin i Michael Collins.

Pytany, czy sam marzył wówczas, by tak jak oni polecieć w kosmos, Hermaszewski zaprzecza. Przyznaje jednak od razu, że "kosmonautom zazdrościł".

"Patrzyłem wtedy na tych ludzi i nigdy nie sądziłem, że ich spotkam. A teraz to są moi koledzy. Spotykam się z nimi dwa razy do roku na naszych kongresach astronautycznych" - konstatuje generał. "Co prawda, nigdy ich nie męczymy o wspomnienia, ale podczas październikowego kongresu będziemy prosili, by - przy okazji rocznicy - podzielili się swoimi przeżyciami" - zapowiada.

Zapytany przez PAP, jak ten sukces "wrogiego" ideologicznie obozu przyjmowano w bloku państw socjalistycznych, Hermaszewski przytacza wypowiedź przywódcy ZSRR, Leonida Breżniewa, który powiedział wtedy, że to "Ziemianie" wylądowali na Księżycu.

"Podczas +zimnej wojny+ umieszczenie na orbicie pierwszego sztucznego satelity Ziemi było wielkim sukcesem Rosji, ale też porażką Amerykanów. Zasiało też trochę niepokoju, bo chcąc umieścić satelitę trzeba dysponować potężną rakietą, która może służyć do innych celów. Po locie Jurija Gagarina, prezydent USA John Kennedy zapowiedział, że w tym dziesięcioleciu człowiek poleci na Księżyc i z powrotem, i że będzie to Amerykanin. No i Amerykanie słowa dotrzymali" - wspomina polski kosmonauta.

Przyznaje przy tym, że nie spodziewał się, że Polska przybliży się kiedyś do lotów załogowych. Na przełomie lat 60. i 70. w ramach programu Interkosmos umożliwiono państwom socjalistycznym udział w eksploracji Kosmosu. "Loty zaproponowano Polsce, Czechosłowacji i NRD. () Ja trafiłem w ten moment historii i widocznie miałem jakieś predyspozycje" - zauważa skromnie.

Zdaniem rozmówcy PAP, brak wyścigu kosmicznego wprowadził program podboju kosmosu na "bardziej rozsądne tory". "Teraz z Amerykanami i Rosjanami współpracuje Europejska Agencja Kosmiczna. Ma nawet swój własny oddział kosmonautów, w którym są Francuzi, Duńczycy, Belgowie, Niemcy. Swoje agencje mają również Kanada, Japonia, Chiny i Indie" - przypomina generał.

Zwraca uwagę, że Amerykanie planują nie tylko polecieć ponownie na Księżyc, ale również założyć tam stałą bazę. Stanie się to prawdopodobnie około 2020 roku. Taka stacja jest potrzeba do obserwacji dalekiego kosmosu. Będzie również miejscem, w którym będą przygotowywali się śmiałkowie do "skoku na Marsa".

Hermaszewski przewiduje, że na Marsa polecą już rzeczywiście Ziemianie, bo będzie to prawdziwie międzynarodowa załoga. "Młodzieńcom, którzy mają marzenia, radzę brać się do roboty i nauki. Zgłaszać się do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Szanse są" - zachęca.

Generał zastanawia się jednak jak psychika i mózg takiego człowieka zareaguje, gdy zobaczy, że "jego planeta robi się coraz mniejsza i mniejsza, aż staje się tylko świecącym nierozpoznawalnym punkcikiem".

Jego zdaniem w badania kosmosu warto inwestować, bo są one nośnikiem nowoczesności. "Mimo tego, gdy jestem na spotkaniach, to ludzie i tak zazwyczaj pytają mnie o osobiste przeżycia (a nie np. o kosmiczne technologie-PAP)" - przyznaje.

Ewelina Krajczyńska (PAP)

agt/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)