Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

HFPCz: dla dziennikarza wolność słowa ważniejsza niż interes pracodawcy

0
Podziel się:

Dziennikarz ma nie tylko prawo, ale i obowiązek komentowania spraw o
znaczeniu publicznym, lojalność wobec pracodawcy musi w takim przypadku ustąpić na rzecz wolności
słowa - podkreślił sekretarz zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Adam Bodnar, komentując
wyrok Trybunału w Strasburgu w sprawie wrocławskiej dziennikarki TVP Heleny Wojtas-Kaleta.

Dziennikarz ma nie tylko prawo, ale i obowiązek komentowania spraw o znaczeniu publicznym, lojalność wobec pracodawcy musi w takim przypadku ustąpić na rzecz wolności słowa - podkreślił sekretarz zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Adam Bodnar, komentując wyrok Trybunału w Strasburgu w sprawie wrocławskiej dziennikarki TVP Heleny Wojtas-Kaleta.

Trybunał uznał w czwartek, że nagana, jakiej zarząd wrocławskiego ośrodka TVP udzielił Wojtas-Kalecie za skrytykowanie zdjęcia z anteny dwóch programów muzycznych, stanowi naruszenie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności.

"Dzisiaj mam satysfakcję, ale jest ona zaprawiona goryczą, bo chciałabym, żeby to prawo do wolności słowa przyznało mi moje demokratyczne państwo, a nie Trybunał" - powiedziała dziennikarzom w siedzibie HFPCz Wojtas-Kaleta (ona sama prosi, by używać nazwiska Lena Kaletowa).

Podkreśliła, że nie występowała przed Trybunałem o żadne odszkodowanie. "Ja tylko prosiłam o rozsądzenie, czy dziennikarz jako obywatel tego państwa, zatrudniony w TVP, ma prawo do wolności słowa. I mam od najwyższego Trybunału potwierdzenie, że to prawo ma" - powiedziała Kaletowa.

"Nie spodziewaliśmy się, że ten wyrok zostanie wydany w tak gorącym momencie debaty nad misją publiczną i tym jaką rolę powinny pełnić TVP czy Polskie Radio" - podkreślił Bodnar. Zaznaczył, że Trybunał nie miał w tej sprawie "żadnych wątpliwości", nie było zdań odrębnych, wyrok zapadł jednogłośnie.

Szef Programu Spraw Precedensowych w HFPCz Maciej Bernatt podkreślił, że w przedłożonej Trybunałowi opinii Fundacja wskazywała, że "pewne ograniczenia w korzystaniu z wolności słowa w przypadku pracowników są dopuszczalne, jednak w przypadku osoby, która dodatkowo działa w związku zawodowym i jest dziennikarzem, te ograniczenia są mniejsze". "Działaczowi związkowemu i dodatkowo dziennikarzowi powinno przysługiwać prawo uzasadnionej krytyki pracodawcy" - podkreślił Bernatt.

Bodnar uważa, że w kontekście czwartkowego wyroku Trybunału, wolność słowa narusza także uchwała zarządu TVP, która zakazuje pracownikom wypowiadania się bez zgody rzecznika prasowego. Uchwałę przyjęto w TVP w 2006 r.; zgodnie z nią swoje wypowiedzi z rzecznikiem muszą konsultować pracownicy z wyjątkiem członków zarządu czy szefa biura zarządu.

"Jeśli obowiązuje taka uchwała, zakazująca pracownikom Telewizji Polskiej wypowiadania się dla innych mediów bez zgody rzecznika, to stoi ona w sprzeczności z wyrokiem Trybunału w Strasburgu" - ocenił Bodnar.

"Można by twierdzić, że stanowi to naruszenie ich wolności słowa" - dodał.

Sprawa Kaletowej miała początek przed 10 laty. W 1999 roku dziennikarka publicznie zabrała głos w obronie misyjnych produkcji wrocławskiego ośrodka, które - jak relacjonuje - zdejmował z anteny ówczesny dyrektor TVP Wrocław. Wojtas-Kaleta udzieliła wywiadu "Gazecie Wyborczej", była też sygnatariuszką listu protestacyjnego w tej sprawie, podpisanego przez ludzi kultury i sztuki we Wrocławiu. Kilka dni później otrzymała naganę, którą TVP uzasadniała naruszeniem dobrego imienia pracodawcy.

"Mój kolega, który także podpisał list protestacyjny, został dyscyplinarnie zwolniony z pracy, ja nie zostałam wyrzucona tylko dlatego, że byłam przewodniczącą związku zawodowego" - relacjonuje Kaletowa.

Wojtas-Kaleta złożyła skargę do Sądu Rejonowego we Wrocławiu. W 2001 sąd utrzymał decyzję pracodawcy zaznaczając, że sprawa zmian programowych w TVP nie jest dziedziną, w której powinny wypowiadać się związki zawodowe (Wojtas-Kaleta była szefową Syndykatu Dziennikarzy Polskich TVP). Sąd zaznaczył też, że została naruszona lojalność wobec pracodawcy. Decyzje te utrzymał Sąd Okręgowy.

Wojtas-Kaleta skierowała więc sprawę do Trybunału w Strasburgu.

Trybunał zwrócił uwagę, że skarżąca jako dziennikarka skrytykowała publicznie postępowanie pracodawcy, który był nadawcą publicznym. Zaznaczając, że jej funkcja związkowa nie ma tutaj znaczenia, zastanawiał się, jak daleko powinny sięgać granice lojalności dziennikarza wobec pracodawcy.

Trybunał zauważył, że obowiązek dyskrecji nie może być stosowany w takim wymiarze do dziennikarzy, gdyż ich funkcją jest uczestniczenie w obiegu informacji i idei. Podkreślił też, że usługi audiowizualne powinny mieć charakter pluralistyczny.

Trybunał uznał, że w przypadku Wojtas-Kalety został naruszony artykuł 10. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, gwarantujący wolność słowa i wypowiedzi. (PAP)

js/ itm/ woj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)