Madryt, Barcelona i 30 innych miast Hiszpanii było w czwartek wieczorem widownią wielkich demonstracji przeciwko rządowemu projektowi ustawy nazwanej przez uczestników protestów "antyreformą edukacyjną", która - ich zdaniem - cofa hiszpańską oświatę do lat 50.
Kilkadziesiąt tysięcy demonstrantów przeszło przez centrum Madrytu pod siedzibę ministerstwa edukacji, które proponuje w projekcie nowej ustawy zmniejszenie wydatków na oświatę publiczną o 3 mld euro do 2015 roku.
Stawianie przez rząd na prywatną edukację i likwidowanie osiągnięć edukacji powszechnej z ostatnich 30 lat pociągnie to za sobą - według organizatorów protestu - zlikwidowanie w szkolnictwie publicznym w całym kraju 60 tys. etatów nauczycielskich.
Minister edukacji w rządzie konserwatywnej Partii Ludowej Jose Ignacio Wert przedstawi w piątek w parlamencie projekt nowej ustawy wymuszonej - jak podkreśla - przez głęboki kryzys gospodarczy w jakim znajduje się kraj.
Liderzy związkowi przypominali podczas czwartkowych demonstracji, że od 2011 roku, tj. od dojścia konserwatystów do władzy, wydatki na oświatę zredukowano w całej Hiszpanii o 14 proc.
W kraju o przeszło 50-procentowym bezrobociu wśród młodzieży - podkreślali uczestnicy protestu - drastyczne cięcia w wydatkach na oświatę i planowane przez rząd zagęszczenie klas w szkołach publicznych oraz pozbywanie się słabszych uczniów, według nowych kryteriów narzuconych przez ministerstwo edukacji, jeszcze bardziej zmniejszy szanse młodych Hiszpanów na znalezienie pracy.
Demonstracje przeciwko "ustawie Werta" w Madrycie, Barcelonie, Sewilli, Bilbao, Grenadzie i innych miastach poprzedził w czwartek ogólnokrajowy strajk szkolny. Według związków zawodowych oraz oceny hiszpańskich i zagranicznych mediów, wzięło w nim udział 70 proc. uczniów i nauczycieli szkół publicznych, podczas gdy w szkołach prywatnych udział w strajku był 20-procentowy.
Ministerstwo edukacji mówi o "20-procentowym udziale w strajku w całym szkolnictwie". (PAP)
ik/ ap/
13768749 13770280