Rząd Hiszpanii nie popiera kary śmierci dla byłego dyktatora Iraku Saddama Husajna - powiedział przebywający z wizytą w Urugwaju premier Jose Luis Rodriguez Zapatero, przyznając jednak, że "każdy obywatel, także przywódca, powinien odpowiadać za swoje czyny".
Zdaniem premiera Zapatero, wyrok śmierci na Husajna nie może pogorszyć "alarmującej" sytuacji w Iraku i świadczy o tym, że interwencja w tym kraju była "poważnym błędem". Zapatero wezwał przywódców Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii do zmiany strategii w Iraku, ponieważ - jak powiedział - "interwencja militarna nie przyniosła pokoju i stabilizacji, ani nie zmniejszyła terroryzmu w tym kraju i na Bliskim Wschodzie".
Premier Hiszpanii przypomniał, że "osiągnięcie pokoju, stabilizacji i zmniejszenie terroryzmu było celem usprawiedliwiającym interwencję, dokonaną na marginesie legalności i ONZ". "Im wcześniej (zostanie zmieniona strategia), tym lepiej, gdyż sytuacja staje się coraz gorsza" - powiedział Zapatero wskazując, że "w Iraku od początku interwencji wojskowej zginęło 600 tysięcy osób".
Przedstawiciel hiszpańskiej opozycyjnej prawicowej Partii Ludowej Gustavo de Aristegui wyraził ubolewanie z powodu wyroku śmierci na Husajna. "Jako demokrata opowiadam się za sprawiedliwością, a nie za zemstą, nawet kiedy wiadomo, że dyktator Iraku był odpowiedzialny za setki tysięcy ofiar śmiertelnych " - powiedział.
Hiszpański oddział Amnesty International także wyraził swą opozycję wobec kary śmierci dla Husajna, argumentując, że proces sądowy "nie dawał minimalnych gwarancji sprawiedliwości i bezstronności".
W wypowiedzi dla agencji EFE przewodnicząca hiszpańskiej AI Dalia Padron przypomniała, że dwóch adwokatów byłego prezydenta Iraku zostało zabitych, na sędziów wywierano presję, a obecny premier Iraku "formalnie i publicznie zażądał dla Husajna kary śmierci".
Grażyna Opińska (PAP)
opi/ dmi/ kan/