Szefowa hiszpańskiej dyplomacji Trinidad Jimenez odpowiedziała w czwartek na zarzut sekretarza obrony USA Roberta Gatesa, że jej kraj nie uczestniczy w bombardowaniu Libii, wymieniając liczne działania Hiszpanii w ramach interwencji sił NATO.
Jimenez powiedziała, że wprawdzie jej kraj nie bierze udziału w atakach powietrznych na Libię, ale wkład Hiszpanii jest "ważny, doniosły i wystarczający", a forma tego wkładu od początku została zdefiniowana "w jasny sposób".
Madryt, włączając się do działań NATO w Libii, od razu powiedział, że jego samoloty wysyłane do tego kraju nie będą uczestniczyły w bombardowaniach.
Wkład Hiszpanii - przypomniała - to m.in. cztery myśliwce F-18, dwa samoloty transportowe i jeden samolot służący do zwiadu morskiego, a ponadto fregata i okręt podwodny.
Jimenez zwróciła uwagę Gatesowi, że Hiszpania była od początku wśród krajów, które zgłosiły się do udziału w misji libijskiej.
Szefowa hiszpańskiej dyplomacji bierze udział w posiedzeniu grupy kontaktowej ds. Libii odbywającym się w stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Abu Zabi.
Robert Gates skrytykował w środę na posiedzeniu ministrów NATO w Brukseli kilku członków Sojuszu, w tym Hiszpanię, Holandię, Turcję i Polskę, za to, że nie uczestniczą w bombardowaniu Libii.
"Okoliczności (konfliktu w Libii) nie uległy zmianie, a nasz wkład zwiększył się nawet o jeden samolot transportowy" - powiedziała szefowa hiszpańskiej dyplomacji.
Trinidad Jimenez podkreśliła również, że Hiszpania nadal będzie uczestniczyła w misji w Libii aż do osiągnięcia wyznaczonych celów, jak już zakomunikowała w środę w Brukseli hiszpańska minister obrony Carme Chacon.
NATO postanowiło w ubiegłym tygodniu przedłużyć operację w Libii o 90 dni, do końca września.(PAP)
ik/ kar/
9168853, arch.