Ok. 12 tysięcy ludzi przeszło w niedzielę ulicami położonego pod Amsterdamem miasta Almere, aby upamiętnić sędziego sportowego, który w zeszłym tygodniu został śmiertelnie pobity podczas meczu. Wydarzenie to wstrząsnęło Holandią.
Mimo deszczu grupa ok. 12 tysięcy osób niosących kwiaty i świece przeszła ulicami Almere pod stadion, na którym doszło do napaści; na miejscu złożono wieńce.
41-letni Richard Nieuwenhuizen został zaatakowany przez kilku piłkarzy w wieku 15 i 16 lat podczas meczu, w którym sędziował. Napastnicy wielokrotnie go skopali; w wyniuk odniesionych obrażeń mężczyzna zmarł.
Aresztowano czterech zawodników, w tym co najmniej dwóch pochodzenia marokańskiego.
Śmierć Nieuwenhuizena wstrząsnęła krajem i sprowokowała publiczną debatę na temat przemocy na boisku.
Geert Wilders, przywódca antyimigracyjnej i populistycznej Partii na rzecz Wolności (PVV), stwierdził, że do śmierci sędziego doprowadził "nie problem z piłką nożną, tylko problem marokański".
Takiej interpretacji zdarzeń sprzeciwił się w miniony piątek premier Mark Rutte na posiedzeniu rządu. "Kwestią kluczową w tym przypadku jest przemoc na boisku. Niestety dochodzi do niej o wiele za często, niezależnie od tego, czy winni są pochodzenia marokańskiego czy holenderskiego" - podkreślił.(PAP)
akl/
12799373