Wtorkowe wystąpienie szefowej Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde na Uniwersytecie Amsterdamskim, poświęcone kryzysowi zadłużenia w UE, zakłócili studenci, najwyraźniej nie zgadzający się z polityką MFW.
Kilku z nich, przewodzących protestowi, ochrona wyprowadziła z budynku.
Lagarde powiedziała m.in., że połowę czasu pracy zajmują jej obecnie problemy w UE. Agencja Associated Press odnotowuje, że część ekonomistów, w tym szefowa MFW, krytycznie ocenia postawę Niemiec, nalegających na rządy innych krajów strefy euro, by jak najszybciej sprowadziły deficyt budżetowy poniżej 3 proc. PKB.
Podkreśliła, że MFW nie sądzi, by "oszczędności i wzrost wzajemnie się wykluczały" a jednocześnie wskazała, że w ocenie Funduszu sama polityka oszczędnościowa nie może doprowadzić do wzrostu gospodarczego. Z zadowoleniem powitała decyzję Komisji Europejskiej, dającą Francji i Holandii więcej czasu na redukcję deficytu budżetowego.
Lagarde skrytykowała jako zbyt restrykcyjne cięcia budżetowe w USA. Przyznała też, że rekomendowane przez MFW reformy w Grecji spowodowały większy spadek gospodarczy niż oczekiwano. "Nie doceniliśmy konsekwencji, to jasne" - powiedziała.
W pewnej chwili, gdy jeden ze studentów chciał zadać Lagarde pytanie poza kolejnością, ochrona zaczęła go wyprowadzać. Kiedy zarzucił Lagarde, że jest gotowa odpowiadać tylko na uzgodnione pytania, ta interweniowała i zgodziła się, żeby i on zadał swoje.
Ochrona pozwoliła studentowi wrócić, a ten spytał, czy nie jest tak, że pomoc MFW w ostatecznym rozrachunku okazuje się nieproporcjonalnie korzystna dla bogatych. Lagarde odpowiedziała, że reformy gospodarcze lepiej funkcjonują w krajach z mniejszymi dysproporcjami w dochodach i że MFW próbuje zawrzeć ten aspekt w swych poradach, których jednak rządy nie zawsze słuchają.
"Nie narzucamy żadnego konkretnego systemu. Staramy się być racjonalni w kwestii tego, co faktycznie może zrównoważyć (gospodarkę) danego kraju" - powiedziała Lagarde. (PAP)
az/ ap/
13754314 13754315
