Nierozliczenie przed sądem odpowiedzialnych za zamieszki etniczne w Kirgistanie w 2010 r. grozi wybuchem nowej fali przemocy w tym kraju - oceniły organizacje pozarządowe Human Rights Watch (HRW) i Amnesty International (AI) w opublikowanych w środę raportach.
"Wysoce nieuczciwe śledztwa i procesy, prowadzone głównie przeciwko uzbeckiej mniejszości, podkopują wysiłki na rzecz pojednania i podsycają napięcia, które pewnego dnia mogą doprowadzić do nowych aktów przemocy" - zauważa HRW.
"Uprzedzenia na tle etnicznym i korupcja to główne powody bezkarności w Kirgistanie" - oceniła w swym raporcie Nicola Duckworth, dyrektorka AI na Europę i Azję Środkową.
Większość osób pociągniętych do odpowiedzialności z powodu krwawych zamieszek, do których doszło 10-14 czerwca 2010 r. w regionie Oszu i Dżalalabadu na południu Kirgistanu, stanowią Uzbecy. To właśnie ta mniejszość etniczna była głównym celem ataków. W zamieszkach między Kirgizami a przedstawicielami mniejszości uzbeckiej zginęło 470 osób, a tysiące zostały bez dachu nad głową.
Z opublikowanego w maju raportu niezależnej międzynarodowej komisji, badającej przyczyny krwawych zamieszek, mogły być w nie zamieszane siły bezpieczeństwa.
Według Komisji Śledczej ds. Kirgistanu, której przewodniczy były fiński deputowany Kimmo Kiljunen, niektóre ataki na obszary zamieszkane przez przedstawicieli mniejszości uzbeckiej w Oszu, mogłyby być traktowane jako "zbrodnie przeciw ludzkości", jeśli zostałyby udowodnione ponad wszelką wątpliwość w sądzie. (PAP)
cyk/ ro/
9159350 arch.