12 osób zginęło, a 50 odniosło obrażenia po przejściu w czwartek fali m. in. gorących gazów i popiołu - rezultatu kolejnej, niezwykle silnej erupcji wulkanu Merapi na indonezyjskiej wyspie Jawa, do której doszło dzień wcześniej - podała agencja AP.
Oznacza to, że od przebudzenia się wulkanu Merapi 26 października życie straciło już 56 osób. Wcześniejsze doniesienia mówiły o 38 zabitych.
Wbrew przewidywaniom ekspertów, którzy sądzili, że po serii erupcji ciśnienie w kraterze Merapi opadnie, wybuchy przybierają na sile.
W środę Merapi wyrzucił na wysokość 6 km ogromną chmurę sadzy, która pokryła tereny w promieniu 250 km.
W czwartek z Merapi zaczęły wydobywać się tzw. lawiny piroklastyczne - złożone z gorących gazów wulkanicznych, popiołu i fragmentów skalnych - które spływają zboczem wulkanu z prędkością dochodzącą do 100 km na godzinę, paląc wszystko na swej drodze.
Wcześniej ewakuowano wszystkich, którzy zamieszkiwali strefę w promieniu 10 km od Merapi.
Wulkanolodzy ostrzegają, że w ciągu najbliższych miesięcy dojdzie do kolejnych wybuchów wznoszącego się na wysokość 2 914 m n.p.m. Merapi.
Ok. 70 tys. osób przebywa w tymczasowych obozach w pobliżu miasta Jogyakarta, leżącego w odległości ok. 25 km od wulkanu.
Do erupcji Merapi dochodzi średnio co cztery lata. Ostatni wybuch nastąpił w czerwcu 2006 roku, a w jego następstwie zginęły dwie osoby. Z kolei w wyniku wybuchu w 1994 roku śmierć poniosło 60 osób, a w 1930 roku - 1400 ludzi. (PAP)
akl/
7637670 arch.