Wysoki przedstawiciel wspólnoty międzynarodowej w Bośni i Hercegowinie Valentin Inzko powiedział w poniedziałek, że nie powinno dojść do referendum w sprawie obowiązywania na obszarze tej republiki centralnego sądownictwa.
"Referendum powinno być anulowane. Nie ma innego rozwiązania. Albo instytucje Republiki Serbskiej je odwołają, albo zrobię to ja sam" - zapowiedział w wywiadzie dla bośniackiego dziennika "Oslobodjenje".
"Sprawa jest jasna: referendum to jest sprzeczne z układem pokojowym z Dayton oraz konstytucją Bośni i Hercegowiny" - podkreślił.
Zapowiedział, że jeśli Republika Serbska nie wycofa się z referendum "w najbliższych dniach", anuluje referendum. "Nie będę miał innego wyboru, niż odrzucić je" - dodał.
Inzko w poniedziałek przedstawił w Radzie Bezpieczeństwa ONZ raport kwartalny na temat sytuacji w Bośni. Podkreślił, że kraj ten "stoi prawdopodobnie w obliczu największego od czasu wojny kryzysu politycznego".
Inzko jest wyposażony w prerogatywy pozwalające anulować decyzje podejmowane przez lokalne władze, dymisjonować osoby wybrane na wysokie stanowiska, jeśli ich działania stanowią pogwałcenie układu pokojowego z Dayton, kończącego wojnę w Bośni (1992-1995).
Uprawnienia te pozwoliły poprzednim wysokim przedstawicielom wspólnoty międzynarodowej na wprowadzenie w BiH prawa umożliwiającego wzmocnienie instytucji centralnych państwa.
Na mocy decyzji wysokiego przedstawiciela utworzono w 2002 roku sąd rozpatrujący sprawy zbrodni wojennych i przestępczości zorganizowanej. Sąd ten miał odciążyć trybunał ONZ w Hadze i zajmować się mniej spektakularnymi sprawami o zbrodnie wojenne.
Wyborcy na terytorium RS mają odpowiadać na następujące pytanie: "Czy wspierasz prawa wprowadzone przez wysokiego przedstawiciela wspólnoty międzynarodowej, zwłaszcza w sprawie trybunału i prokuratury Bośni i Hercegowiny?".
Władze Republiki Serbskiej twierdzą, że sąd skazał dziesięć razy więcej Serbów niż przedstawicieli innych grup etnicznych i był uprzedzony do bośniackich Serbów. Uważają, że sąd jest upolitycznioną i nieefektywną instytucją, utworzoną przez międzynarodową społeczność także do kontrolowania "nieposłusznych serbskich i chorwackich polityków".
Od czasu wojny Bośnia i Hercegowina na mocy porozumienia z Dayton jest podzielona na dwie autonomiczne jednostki państwowe, połączone słabymi władzami centralnymi; federacja muzułmańsko-chorwacka i Republika Serbska mają własnych prezydentów, parlamenty i rządy.
Prezydent Republiki Serbskiej Milorad Dodik sprzeciwia się wzmocnieniu centralnych organów władzy w BiH i chce zachowania autonomii, jaką cieszy się Republika Serbska od czasów wojny. Nie wyklucza przy tym ewentualności odłączenia się od BiH, jeśli autonomia zostałaby zagrożona.
W poniedziałek Dodik zapowiedział, że rozważa przesunięcie referendum o kilka miesięcy. (PAP)
jo/ mc/
8947958 arch.