Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

IPN: Ćwiąkalski pyta o nowe okoliczności w sprawie Kobylańskiego

0
Podziel się:

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski
spytał IPN, czy są nowe okoliczności w sprawie Janusza
Kobylańskiego. Chodzi o postępowanie dotyczące domniemanego
denuncjowania Żydów przez Kobylańskiego w czasie wojny.

*Minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski spytał IPN, czy są nowe okoliczności w sprawie Janusza Kobylańskiego. Chodzi o postępowanie dotyczące domniemanego denuncjowania Żydów przez Kobylańskiego w czasie wojny. *

O zapytaniu poinformował na internetowych stronach tygodnik "Wprost". W dotychczasowym śledztwie nie ustalono, czy chodzi o dzisiejszego polonijnego biznesmena z Urugwaju i sponsora Radia Maryja - Jana Kobylańskiego.

Jak potwierdził w piątek PAP rzecznik IPN Andrzej Arseniuk, pismo od Ćwiąkalskiego wpłynęło na początku tygodnia do dyrektora Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (pionu śledczego IPN).

Minister powiedział tygodnikowi, że w liście prosi o sporządzenie ekspertyzy wskazującej, czy od stycznia 2007 roku, gdy pion śledczy IPN odmówił wszczęcia śledztwa w sprawie Kobylańskiego, zaszły jakieś zmiany prawne. Minister powiedział też czasopismu, że zwrócił się o treść uzasadnienia odmowy wszczęcia postępowania.

Od wiosny 2005 do końca stycznia 2007 r. pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej prowadził postępowanie sprawdzające, a później odmówił wszczęcia śledztwa w sprawie domniemanego wydania podczas wojny ukrywających się Żydów w ręce gestapo przez Jana Kobylańskiego - dzisiaj 85-letniego polonijnego biznesmena z Urugwaju i sponsora Radia Maryja.

IPN podał wtedy, że poszukiwania informacji na ten temat prowadzono nie tylko w Polsce (archiwa, Muzeum w Oświęcimiu, MSZ), ale także w Niemczech (obóz Gross-Rosen), Izraelu i w USA.

Wiadomo, że w latach 1947-1948 prowadzono w Polsce postępowanie przeciw Stanisławowi Kobylańskiemu i jego synowi Januszowi, m.in. o wymuszenie świadczeń od ukrywających się Żydów. Z akt tego postępowania wynikało, że pewna kobieta zeznała, iż na przełomie 1942-1943 r. Janusz Kobylański obiecał żydowskiej rodzinie Szenkerów wyrobienie - za pewną sumę pieniędzy - fałszywych dokumentów. Wkrótce w kryjówce Szenkerów pojawiło się gestapo, dysponujące m.in. danymi, które Żydzi przekazali Januszowi Kobylańskiemu w celu wyrobienia tych dokumentów. Okazało się jednak, że polski policjant, któremu gestapo przekazało Żydów w celu odprowadzenia ich do getta, został przez nich przekupiony obietnicą otrzymania pieniędzy i ich zwolnił. Rodzina Szenkerów uznała, że wydał ich właśnie Janusz Kobylański.

Postępowanie wobec Janusza Kobylańskiego najpierw zawieszono w 1948 r., a umorzono w 1955 r. - akta jego sprawy zaginęły. IPN ustalił, że Stanisław Kobylański (wobec którego śledztwo umorzono w latach 40. z powodu braku dowodów winy) miał trzech synów - imiona dwóch ustalono, w tym Jana, b. konsula honorowego RP w Ameryce Płd.

Wtedy IPN podał, że formalną podstawą odmowy śledztwa są argumenty prawne - nie można dwa razy prowadzić śledztwa wobec tych samych osób o ten sam czyn oraz że taką formę szmalcownictwa wobec Żydów, która nie zakończyła się ich śmiercią, obejmuje amnestia z 1956 r. Pozwala ona ścigać tylko tych "szmalcowników", którzy w efekcie spowodowali śmierć swych ofiar.

Instytut nie zdobył nowych dowodów, by móc zmienić uznaną przez IPN za prawidłową kwalifikację prawną przyjętą w całej sprawie w latach 40., gdy surowo ścigano wszelką współpracę z Niemcami; trzeba było się oprzeć na ówczesnym materiale archiwalnym - uzasadniał wtedy decyzje IPN.

Sam Jan Kobylański nie został przez IPN przesłuchany - nie można było tego zrobić w postępowaniu sprawdzającym, trzeba formalnego śledztwa.

W czerwcu 2004 r. "Gazeta Wyborcza" opisała działalność dzisiejszego milionera Kobylańskiego, nazywanego przez "GW" "chorobliwym antysemitą". Według jednej z wersji jego życiorysu, w 1942 r. trafił na Pawiak i do obozów koncentracyjnych. Po wojnie znalazł się w Austrii, potem we Włoszech; dorobił się wielkich pieniędzy, a w 1952 r. wyjechał do Paragwaju; wiele wskazuje na to, że za pomocą siatki Odessa wspomagającej ucieczkę z Europy nazistów i ich współpracowników - twierdzi "GW". Według niej, nazwiska Kobylańskiego nie ma w obozowych dokumentacjach. "GW" sugeruje, że rola Kobylańskiego w obozach koncentracyjnych mogła nie być jednoznaczna, co miało być głównym powodem jego wyjazdu do Ameryki Łacińskiej.

W 2005 r. TVP ujawniła dokumenty, z których wynika, że w 1953 r. prokurator generalny Austrii ostrzegał przed Kobylańskim władze Paragwaju, dokąd ten początkowo wyemigrował (potem przeniósł się do Urugwaju). W tym dokumencie określono Kobylańskiego jako "niebezpiecznego agenta, prowokatora i sowieckiego szpiega" i osobę, która stanowi niebezpieczeństwo "dla wspólnych interesów Zachodu".

Kobylański w latach 80. zajął się działalnością polonijną. Przez dziesięć lat był nawet honorowym konsulem RP. Z funkcji tej usunął go w 2000 r. szef MSZ Władysław Bartoszewski. Powodem było m.in. bezpardonowe atakowanie przez Kobylańskiego polskich ambasadorów w Ameryce Południowej. Kobylański "zasłynął" też, przyłączając się do oszczerstw pod adresem Jana Nowaka-Jeziorańskiego, które rozpowszechniał prezes Kongresu Polonii w USA Edward Moskal.

"GW" podkreślała, że dzięki pieniądzom Kobylańskiego o. Tadeusz Rydzyk mógł budować w Toruniu nowe studio swojej telewizji Trwam. "Atak na pana Kobylańskiego, to nie jest na pana Kobylańskiego, tylko to jest uderzenie w Radio. Może wrócimy kiedyś do tego. Ja nie chcę w tej chwili się wypowiadać. Na człowieka, który ma wielkie zasługi uderzają, kłamią na niego" - mówił wtedy o. Rydzyk na antenie swego radia.

W 2005 r. ówczesny minister sprawiedliwości w rządzie Marka Belki Andrzej Kalwas zapowiadał, że "najprawdopodobniej" wystąpi o ekstradycję Kobylańskiego. Ówczesny szef pionu śledczego IPN Witold Kulesza mówił, że denuncjowanie ukrywających się Żydów, ze świadomością, iż oznacza to wydanie ich na śmierć, jest równoznaczne z udziałem w nieulegającej przedawnieniu zbrodni ludobójstwa.

Sam Kobylański oświadczył wówczas, że wszystkie informacje polskich mediów na jego temat są nieprawdziwe i obliczone na skompromitowanie go jako działacza polonijnego w Ameryce Południowej oraz na "odwrócenie uwagi społeczeństwa od rzeczywistej sytuacji w kraju".(PAP)

ago/ wkr/ mhr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)