Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Irak: Amerykanie nadal patrolują Balad, wciąż słychać strzały

0
Podziel się:

Wojska amerykańskie drugi dzień z
rzędu patrolowały w środę miasto Balad i jego okolice, gdzie od
piątku w fali przemocy między szyitami i sunnitami zginęło lub
przepadło bez wieści co najmniej 150 Irakijczyków.

Wojska amerykańskie drugi dzień z rzędu patrolowały w środę miasto Balad i jego okolice, gdzie od piątku w fali przemocy między szyitami i sunnitami zginęło lub przepadło bez wieści co najmniej 150 Irakijczyków.

Amerykanie musieli wesprzeć żołnierzy irackich, bo ci nie zdołali o własnych siłach powstrzymać pogromów na arabskich sunnitach, które trwały w Baladzie od piątku w odwecie za zamordowanie 17 szyickich robotników budowlanych koło pobliskiego sunnickiego miasteczka Dhuluja.

W środę miejscowi przywódcy szyiccy i sunniccy uzgodnili 20- dniowy rozejm i postanowili utworzyć wspólną komisję do zbadania losu osób zaginionych. Jednak szkoły i urzędy były zamknięte, a w pobliżu Dhului słychać było odgłosy walki między irackimi siłami bezpieczeństwa i szyickimi bojówkami.

Podczas pogromów fanatycy szyiccy zaczęli wypędzać z Baladu arabskich sunnitów, dając im dwie godziny na spakowanie rzeczy. Niektórym kazali zostawić samochody i uciekać pieszo.

"Piętnastu czarno ubranych i uzbrojonych napastników zjawiło się w niedzielę w nocy i powiedziało: +Jesteś sunnitą z plemienia Dulajmich. Do rana musisz opuścić to miejsce+ - mówił w Dhului reporterowi agencji Reutera jeden z wypędzonych, 40-letni sklepikarz Ali Husajn. - Następnego dnia uciekłem z rodziną, a razem ze mną czterej moi bracia też z rodzinami".

Sunnita Ahmed Abdullah, który pozostał w Baladzie, powiedział przez telefon, że widział ludzkie zwłoki na ulicach i że zabójcy czatują w różnych miejscach albo jeżdżą po mieście samochodami.

Około 70 procent ludności 80-tysięcznego Baladu stanowią szyici. Burmistrz miasta Amir Abdul Hadi powiedział, że w pogromach - które nazwał "reakcją ogółu" na masakrę 17 robotników szyickich - uczestniczyli milicjanci z Armii Mahdiego, podporządkowanej radykalnemu duchownemu Muktadzie as-Sadrowi.

Burmistrz zdawał się usprawiedliwiać akcję przeciwko sunnitom i oświadczył: "Broniąc naszego miasta, wszyscy staliśmy się Armią Mahdiego". Jednocześnie zaapelował do sunnickich uciekinierów i wypędzonych, by wrócili do Baladu.

Dhuluja i Balad leżą po przeciwległych brzegach rzeki Tygrys, około 80 km na północ od Bagdadu. Sunnici opuszczający Balad przeprawiali się na drugą stronę łodziami do Dhului, a część tych, którzy uciekali samochodami, zdążała do innych najbliższych miejscowości sunnickich.

Na razie nie wiadomo, co stało się z około 40 uciekinierami, których nieznani sprawcy zatrzymali w poniedziałek na fałszywym posterunku drogowym kilka kilometrów od Baladu i uprowadzili do pobliskiej osady, znanej jako bastion szyickich bojówkarzy.

Konflikt między sunnitami i szyitami w Baladzie i Dhului pokazuje, co się może stać, jeśli Irak, jak chce tego większość w koalicji rządzącej, zacznie przeobrażać się w federację trzech regionów autonomicznych: kurdyjskiego na północy, szyickiego na południu oraz sunnickiego w środkowej i zachodniej części kraju.

Zdominowany przez szyitów parlament iracki uchwalił w zeszłym tygodniu ustawę, która pozwala prowincjom irackim łączyć się w regiony autonomiczne. Ustawę potępili arabscy sunnici, którzy obawiają się, że będą pokrzywdzeni przy podziale dochodów z ropy naftowej. Najbogatsze pola naftowe znajdują się bowiem na szyickim południu koło Basry i na kurdyjskiej północy. (PAP)

xp/ mc/ 5733 3743

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)