Co najmniej 28 ludzi zginęło we wtorek w zamachach bombowych i innych atakach w różnych miastach Iraku.
Najwięcej ofiar, 10, pochłonęły starcia w Basrze na szyickim południu kraju. Niezidentyfikowani napastnicy poruszający się pojazdami policyjnymi i cywilnymi zastrzelili w Basrze między innymi czterech studentów przed miejscowym uniwersytetem i znaną lekarkę, która wyjeżdżała z domu do pracy.
W Karmah, 80 km na zachód od Bagdadu przydrożna bomba pułapka zabiła pięciu irackich żołnierzy.
W Balad Ruz, 70 km na północny wschód od Bagdadu, bojówkarze wtargnęli do domu szyickiej rodziny i zabili matkę oraz czterech jej dorosłych synów i ranili ojca.
W Faludży, 55 km na zachód od Bagdadu, napastnicy zastrzelili dwóch policjantów jadących samochodem patrolowym.
W Mosulu, 360 km na północ od Bagdadu, zamachowcy zabili działacza kurdyjskiego, Fataha Hurkiego.
Koło akademii policyjnej w Kirkuku, 250 km na północ od Bagdadu, dwaj zamachowcy samobójcy wysadzili się w powietrze o piątej rano w samochodach-bombach, ale zamach się nie udał, bo zabili tylko siebie.
W Hilli, 100 km na południe od Bagdadu, rebelianci zaatakowali podstację elektryczną. Zginął dyżurny technik, a pięciu strażników zostało rannych.
W samym Bagdadzie pociski moździerzowe wystrzelone na dzielnicę Ilwija zabiły dwie osoby, w tym policjanta, i raniły cztery osoby. Dwie rakiety spadły na dzielnicę Dora, raniąc 20 osób. (PAP)
xp/ ap/
3064