Obrady irackiego parlamentu zostały przerwane w środę rano na pół godziny. Gdy szyicka deputowana Gufran al-Saidi chciała zabrać głos, przewodniczący parlamentu, sunnita Mahmud Maszhadani, nakazał wyłączyć mikrofon, kamery transmitujące obrady, a sam opuścił salę.
Saidi chciała poruszyć sprawę incydentu, do jakiego doszło kilka dni wcześniej, gdy w kuluarach parlamentu doszło do przepychanki wywołanej przez ochroniarzy przewodniczącego, którym nie odpowiadał dźwięk telefonu komórkowego jej ochrony - melodia religijnej pieśni, wiązanej z szyickim odłamem islamu. Przewodniczący parlamentu nie dopuszczając do poruszenia sprawy incydentu, argumentował, że izba nie jest miejscem do rozważania takich kwestii.
Deputowani irackiego parlamentu mają w środę omówić sprawy proceduralne, m.in. takie jak powołanie komisji parlamentarnych. Jest to dopiero druga normalna sesja izby, chociaż wybory do parlamentu irackiego odbyły się w grudniu zeszłego roku, później trwał impas polityczny, bo przywódcy nie mogli uzgodnić obsady stanowiska premiera.
Desygnowany na premiera Iraku Nuri al-Maliki oświadczył we wtorek, że udało się usunąć główne przeszkody na drodze do utworzenia rządu jedności narodowej i jego kompletowanie powinno zakończyć się "w ciągu jednego-dwu dni". Część cytowanych przez AFP obserwatorów zapowiada nawet przedstawienie składu nowego rządu irackiego w parlamencie w toku środowej sesji. Większość jednak spodziewa się, że nastąpi to dopiero w czwartek. (PAP)
hb/ ap/
2229,2467,1712