Znany sunnicki przywódca plemienny Fasal al- Guud poprosił we wtorek rząd iracki, aby zarejestrował radę plemienną utworzoną w tych dniach w jednym z najniebezpieczniejszych regionów kraju i pozwolił jej walczyć z "terrorystami w każdym miejscu, gdzie można ich dopaść".
Przywódcy plemienni i duchowni z miasta Ramadi, stolicy ogarniętej rebelią prowincji Anbar na zachód od Bagdadu, spotkali się w zeszłym tygodniu i utworzyli 43-osobową Radę Ocalenia Anbaru. Do walki z bojówkarzami w tym mieście i w okolicy oddali pod rozkazy Rady 20 tysięcy młodych mężczyzn.
"Prowincja Anbar umiera - powiedział szejk Guud na konferencji prasowej w Bagdadzie. - Rządzą nią terroryści. Panuje zamęt (...), przestępcze bandy porywają i zabijają dzieci i kobiety".
Guud dodał, że Rada poprosiła rząd iracki i koalicję wielonarodową o broń i pojazdy terenowe, "bo terroryści mają uzbrojenie, które jest nowocześniejsze" od strzelb plemieńców.
W poniedziałek Guud powiedział agencji Associated Press, że plemiona są "gotowe oczyścić" Ramadi z "przestępców, którzy popełniają zbrodnie zasłaniając się islamem". "Sytuacja w prowincji jest nie do zniesienia - tłumaczył. - Miasto opustoszało, większość rodzin uciekła, a wszystkie usługi komunalne szwankują".
Plemiona są bardzo ważną instytucją w społeczeństwie irackim, zwłaszcza wśród ludności wiejskiej, która wciąż stosuje się do wskazań starszyzny klanowej.
Przywódcy plemion z Anbaru już na początku roku mówili, że mają dość rebelii i pomogą walczyć z partyzantami, w znacznej części cudzoziemskimi dżihadystami, którzy przenikają do tej prowincji przez słabo kontrolowaną granicę.
W sierpniu kilkuset przywódców klanów i grup etnicznych z całego Iraku, w tym z Anbaru, podpisało na konferencji w Bagdadzie "pakt honorowy" i zobowiązało się w nim wesprzeć rządowy plan pojednania narodowego.
Anbar, ostoja rebelii sunnickiej obejmująca 30 procent terytorium kraju, rozciąga się na zachód i południowy zachód od Bagdadu aż do granic Syrii, Jordanii i Arabii Saudyjskiej. Pustynne tereny Anbaru przecina żyzna dolina Eufratu, którą od granicy syryjskiej biegnie do środka kraju szlak przerzutowy rebeliantów.
Pomoc plemion w walce z rebeliantami, jeśli się zmaterializuje, może się bardzo przydać siłom irackim i wielonarodowym. W ostatnich tygodniach dowództwo wojsk USA skierowało część ze swych 30 tysięcy żołnierzy rozmieszczonych w Anbarze do Bagdadu, gdzie uczestniczą w wielkiej operacji antyterrorystycznej.
Tymczasem w zeszłym tygodniu media amerykańskie ujawniły, że szef wywiadu piechoty morskiej w Anbarze napisał w tajnym raporcie, iż do tej prowincji należałoby skierować jeszcze jedną dywizję (około 16 tysięcy żołnierzy), bo obecnie wojska USA są tam niemal bezsilne. (PAP)
xp/ kan/
2459 arch.