Irak osiągnie stabilizację, jeśli jego własne służby bezpieczeństwa przejmą od Amerykanów kontrolę nad sytuacją w kraju, a do ich pracy nikt nie będzie się wtrącać - oświadczył w piątek najbardziej wpływowy przywódca szyitów w Iraku, Abdel Aziz al-Hakim.
Al-Hakim, który jest przywódcą czołowej siły politycznej szyitów, Najwyższej Rady Rewolucji Islamskiej w Iraku (SCIRI), przemawiał do wielkiego tłumu w świętym dla szyitów mieście Nadżaf.
Jego zdaniem, niepewna sytuacja w kraju wynika z "niedostatecznego ścigania terrorystów i złej strategii, jeśli chodzi o ich traktowanie".
Al-Hakim od dawna twierdzi, że USA powinny przekazać Irakijczykom większą odpowiedzialność i swobodę w sprawach bezpieczeństwa. W zeszłym roku Amerykanie narzekali, że zdominowane przez szyitów irackie siły bezpieczeństwa łamią prawa człowieka i jeszcze bardziej alienują sunnicką mniejszość.
Przywódca SCIRI, które utrzymuje więzy z Iranem, powiedział, że rząd powinien również wygnać "terrorystyczne organizacje obecne w Iraku", a zwłaszcza irańskie ugrupowanie Ludowych Mudżahedinów.
Ludowi Mudżahedini uciekli z Iranu do Iraku na początku lat 80. w czasach reżimu ajatollaha Ruhollaha Chomeiniego i są wrogo nastawieni również do obecnego irańskiego rządu. W czasach reżimu Saddama Husajna ugrupowanie korzystało z baz w Iraku do prowadzenia operacji przeciwko irańskiemu rządowi.
Abdel Aziz al-Hakim przemawiał w trzecią rocznicę śmierci swego starszego przyrodniego brata, Mohameda Bakra al-Hakima, zamordowanego w roku 2003 w zamachu powiązanym z Al-Kaidą. Obaj bracia mieszkali na wygnaniu w Iranie i do kraju wrócili wkrótce po amerykańskiej inwazji na Irak. (PAP)
klm/ ap/
4823