Wybory do rad prowincji w Iraku zakończyły się w sobotę o 18.00 czasu lokalnego (16.00 czasu polskiego) bez większych incydentów. Lokale wyborcze były czynne o godzinę dłużej, by dać wyborcom więcej czasu na oddanie głosu - podała komisja wyborcza.
"Głosowanie zostało wydłużone o godzinę, by dać wyborcom szerszą możliwość oddania głosu, zwłaszcza kiedy środki bezpieczeństwa są odpowiednie" - powiedział przedstawiciel komisji Hiszam al-Suhail.
Podczas głosowania nie było informacji o znaczniejszych aktach przemocy, choć w jednej z dzielnic Bagdadu, Mieście Sadra, doszło do strzelaniny.
Według szyickiego posła jeden z wojskowych pilnujących bezpieczeństwa ranił dwie osoby, kiedy wyborcy zaczęli wykrzykiwać hasła polityczne w lokalach wyborczych.
Rzecznik irackiej armii powiedział, że do strzelaniny doszło, kiedy próbowano przemycić telefony komórkowe przez kordon bezpieczeństwa. Według niego jedna osoba zginęła i jedna została ranna.
Wyborcy, którzy oddali głos, mieli palce wskazujące unurzane w tuszu oznaczającym, że już zagłosowali.
Również premier Nuri al-Maliki zanurzył palec w tuszu po oddaniu głosu w bagdadzkiej Zielonej Strefie.
Zaapelował przy tym o wysoką frekwencję, która pomogłaby rządowi przedstawić wybory jako symbol postępu. "Daje to obraz zaufania do rządu, wyborów i prawa obywateli do udziału w tym demokratycznym procesie" - zaznaczył.
Wyniki wyborów będą znane od wtorku 3 lutego.
W sobotę wyłaniano władze 14 z 18 prowincji. W późniejszym terminie, którego jeszcze nie ustalono, zostaną zorganizowane wybory w prowincjach wchodzących w skład regionu kurdyjskiego (Dahuk, Irbil, Sulejmanija), a następnie w prowincji Kirkuk, gdzie sporną kwestią pozostaje podział władzy między poszczególnymi społecznościami (Kurdami, Arabami i Turkmenami). (PAP)
keb/ kar/
1805 2237 1980