W piątkowych wyborach parlamentarnych w Iranie frekwencja wyniosła 64 procent - poinformował w sobotę szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Mustafa Mohammad Nadżar, cytując pierwsze oficjalne "szacunki".
W wystąpieniu telewizyjnym minister "podziękował narodowi irańskiemu" za tak liczny udział w wyborach, który, według niego, "po raz kolejny zniweczył nadzieje wrogów".
Uprawnionych do głosowania było 48 mln z 75 mln obywateli Iranu.
Przywódcom irańskim zależało na wysokiej frekwencji, aby złagodzić ostry kryzys prawomocności władzy wywołany reelekcją Ahmadineżada w roku 2009. Po ogłoszeniu wyników tamtych wyborów w Iranie wybuchły protesty, uważane za najpoważniejsze od czasu rewolucji islamskiej z 1979 roku. Ich uczestnicy zarzucali władzom fałszerstwa wyborcze.
Frekwencja w wyborach parlamentarnych w Iranie waha się na ogół w granicach 50-70 procent. W wyborach w 2008 roku wyniosła 55,4 procent.
Według Nadżara frekwencja wyborcza w stolicy kraju, Teheranie, która na ogół jest niższa niż w pozostałej części kraju, wyniesie tym 48 procent, czyli ponad 15 procent więcej niż w 2008 roku.
Wyniki wyborów, w których najpewniej wygrają konserwatyści, mają być znane w poniedziałek. Umacniają one pozycję przywódcy duchowo-politycznego, ajatollaha Alego Chameneia, wobec radykałów kierowanych przez prezydenta Mahmuda Ahmadineżada. (PAP)
jo/ eaw/
10918970 arch.