Opozycyjny kandydat w prezydenckich wyborach w Iranie z 12 czerwca Mir-Hosejn Musawi zaprzeczył w sobotę na swoich stronach internetowych zarzutom, jakoby irańska opozycja miała zagraniczne powiązania.
"Pomimo oskarżeń ze strony naszych adwersarzy, (nasz) ruch nie ma nic wspólnego z cudzoziemcami. Jest to całkowicie ruch wewnątrzkrajowy" - oznajmił Musawi.
Szef irańskiej dyplomacji Manuszehr Mottaki w piątek ponownie uznał, że kraje Zachodu są odpowiedzialne za manifestacje po ogłoszeniu wyników wyborów wygranych przez dotychczasowego prezydenta Mahmuda Ahmadineżada.
"Kraje zachodnie i europejskie, z ich ośrodkami tajnymi i publicznymi, ingerowały w irańskie wybory (...), a najbardziej wśród nich Wielka Brytania" - powiedział Mottaki.
"Kraje, które ingerowały (w wybory), poprzez swoje telewizje wyjaśniając, w jaki sposób sprowokować zamieszki, jak sprokurować materiały wybuchowe i nakłonić do innych czynów, tworząc napięcie, są wspólnikami wszystkich tych przestępstw i zabójstw i są za to odpowiedzialne" - oświadczył minister, cytowany na internetowych stronach państwowej telewizji.
Irańskie władze regularnie oskarżają zagraniczne media i kraje Zachodu, zwłaszcza Wielką Brytanię, o inspirowanie manifestacji przeciwko reelekcji prezydenta Ahmadineżada. (PAP)
klm/ kar/
4508191