Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Irlandia: Ogromne zwycięstwo zwolenników Traktatu z Lizbony

0
Podziel się:

#
dochodzą oficjalne wyniki referendum
#

# dochodzą oficjalne wyniki referendum #

03.10. Dublin (PAP) - Ogromną większością głosów Irlandczycy poparli w piątek w ponownym referendum Traktat z Lizbony. Za Traktatem głosowało 67,1 proc. wyborców, przeciw było 32,9 proc. - ogłosił w sobotę w Dublińskim Zamku przewodniczący Centralnej Komisji Wyborczej.

Za Traktatem z Lizbony głosowało ponad 1,214 mln Irlandczyków, którzy stawili się do urn. Przeciw było 594 tys. wyborców. Tak duże zwycięstwo zaskoczyło nawet obóz prowadzący kampanię na "tak". Liczba zwolenników Traktatu wzrosła o 20 proc. w porównaniu z pierwszym referendum w czerwcu 2008 roku, kiedy przeciwko było 53,4 proc. głosujących, a za - 46,6 proc. osób. Wyższa była też frekwencja i wyniosła 58 proc., podczas gdy w 2008 roku - 52,7 proc.

"Irlandczycy pokazali, że wiążą swą przyszłość i przyszłość swoich dzieci z Europą. Chcą, by Irlandia pozostała w sercu Europy" - powiedział premier Brian Cowen na konferencji prasowej w Dublinie.

Podziękował partiom opozycyjnym, które wsparły rząd w kampanii na rzecz ratyfikacji Traktatu z Lizbony przez Irlandię. Wyraził przekonanie, że "zwycięstwo umożliwiły gwarancje", jakie Irlandia uzyskała od partnerów w UE po pierwszym referendum: Traktat z Lizbony nie będzie wchodził w irlandzkie kompetencje dotyczące zakazu aborcji, neutralności kraju, polityki podatkowej, ponadto Dublin utrzyma stanowisko komisarza w Komisji Europejskiej.

"To bardzo ważna wiadomość dla Europy, dzięki Traktatowi z Lizbony UE będzie sprawniejsza i lepiej widoczna na arenie międzynarodowej, bardziej skuteczna w walce ze zmianami klimatycznymi i polityce zagranicznej" - cieszył się w rozmowie z PAP irlandzki eurodeputowany z opozycyjnej Partii Pracy Proinsias De Rossa. Niemal wszystkie partie polityczne, w tym opozycyjne, wsparły rząd w kampanii na rzecz Traktatu z Lizbony, nie wykorzystując referendum jako okazji do osłabienia skrajnie niepopularnego rządu Briana Cowena.

"Przyszłość Europy była dla nas ważniejsza od przyszłości rządu" - powiedział De Rossa. Dla Irlandii - jak ocenił - pozytywny wynik oznacza przede wszystkim nadzieję na szybsze wyjście z recesji. Istniało ryzyko, że inwestorzy odebraliby wynik na "nie" jako oznakę politycznej niestabilności, co podniosłoby koszty obsługi długu irlandzkiego i źle wróżyło Irlandii, biorąc pod uwagę 20-miliardową dziurę budżetową.

Eksperci nie mają wątpliwości, że część wyborców, głosujących rok temu przeciw Traktatowi, zmieniła zdanie właśnie z powodu kryzysu finansowego i gospodarczego, w którym pogrążył się od roku "celtycki tygrys". Kryzys pokazał, że bez pomocy Unii i przede wszystkim Europejskiego Banku Centralnego, który zasilił irlandzkie banki sumą 120 mld euro, Irlandia by sobie nie poradziła. Wielu wyborców - jak ocenia irlandzki ekspert z Center for European Reform (CER) Hugo Brady - obawiało się, że Irlandia może negatywnie odczuć "konfrontację z UE" i dlatego poparli Traktat z Lizbony.

Jego zdaniem, oprócz kryzysu na zmianę postaw wyborców wpłynęła najbardziej obietnica złożona przez partnerów w UE, że Irlandia - tak jak każdy unijny kraj - utrzyma w UE swego komisarza pomimo wcześniejszych planów redukcji liczby komisarzy. "Myślę, że to zobowiązanie, iż Irlandia utrzyma komisarza, było najważniejsze. Było też łatwe do wyjaśnienia w kampanii. Kryzys i komisarz razem - to zdecydowanie najważniejsze rzeczy, które odpowiadają za zmianę" - powiedział PAP Hugo Brady.

Poparcie "tak" było na tyle duże, że nawet lider kampanii na "nie" Declan Ganley, przewodniczący partii Libertas i sprawca porażki pierwszego referendum, już przed południem, w sobotę, nie czekając na oficjalne wyniki przyznał, że tym razem przegrał. "Gratuluję rządowi, który przeprowadził doskonałą kampanię, obiecał miejsca pracy i ożywienie gospodarcze. Jestem ciekaw, jak teraz się z tego wywiąże" - powiedział.

Na wynik referendum ze wstrzymanym oddechem czekała Unia Europejska. 4-milionowa Irlandia (zaledwie 1 proc. populacji UE) była bowiem ostatnim krajem, który nie ratyfikował nowego traktatu. Stawka była bardzo wysoka, bo jak zapewniali unijni politycy i eksperci, ani trzecie referendum w Irlandii nie wchodziło w grę, ani renegocjacje Traktatu w UE. Traktat z Lizbony był już przecież odpowiedzią na poprzednią porażkę traktatu konstytucyjnego.

Ratyfikacja Traktatu z Lizbony przez Irlandię oznacza, że do wejścia w życie dokumentu brakuje już tylko podpisów prezydentów Czech i Polski, gdzie parlamenty narodowe ratyfikowały dokument.

"Dziś jest pierwszy dzień nowej przyszłej Europy, zjednoczonej, demokratycznej, skutecznej i silnej. Wraz z nowym traktatem UE będzie zdolna stawić czoło ważnym wyzwaniom, takim jak kryzys gospodarczy i finansowy w sposób bardziej europejski, spójny i skuteczny" - powiedział były premier Belgii Guy Verhofstadt, obecnie lider frakcji liberalnej w Parlamencie Europejskim.

Podkreślił, że teraz "potrzebujemy już tylko podpisów prezydentów (Polski i Czech)". "To kwestia dni - dodał - bo przecież ich parlamenty już ratyfikowały dokument. To polityczna odpowiedzialność, by go podpisać".

Historia się powtórzyła. Czteromilionowa Irlandia już po raz drugi kazała na siebie czekać całej UE. Irlandczycy dopiero za drugim razem przyjęli Traktat z Lizbony, tak samo jak w przypadku Traktatu z Nicei, przyjętym za drugim podejściem w 2003 roku.

Inga Czerny (PAP)

icz/ cyk/ ro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)