Premier Islandii Johanna Sigurdardottir na łamach piątkowego wydania _ Financial Timesa _ zaapelowała do rządów Wielkiej Brytanii i Holandii, aby wykazały się zrozumieniem i cierpliwością w kwestii zwrotu przez Reykjavik oszczędności, które obywatele tych państw stracili w związku z kryzysem w islandzkiej bankowości.
Icesave, internetowy oddział banku Landsbanki, w przededniu kryzysu finansowego przyciągnął wysokimi stopami procentowymi około 320 tys. duńskich i brytyjskich klientów. Gdy jesienią ubiegłego roku bank upadł, ich depozyty zostały zamrożone.
Rządy Wielkiej Brytanii i Holandii częściowo zrekompensowały swoim obywatelom te straty, lecz domagają się od Reykjaviku zwrotu tych pieniędzy.
Islandzki rząd, któremu zależy na wstąpieniu do Unii Europejskiej, przygotował ustawę umożliwiającą taką rekompensatę, lecz musi jeszcze przekonać do niej parlamentarzystów. Będzie to jednak trudne ze względu na opór islandzkiego społeczeństwa.
W czwartek przeciwko tej ustawie protestowało przed gmachem parlamentu w Reykjaviku około 3 tys. osób. Pomysłodawca protestu organizacja InDefence uważa, że Islandii na wypełnienie tej ustawy nie stać.
W swoim piątkowym artykule w _ FT _ premier Sigurdardottir przyznała, że obywatele Islandii są skłonni do pewnych wyrzeczeń, aby utrzymać dobre stosunki handlowe z poszkodowanymi krajami, ale jednocześnie nie mogą zrozumieć, dlaczego mają ponosić odpowiedzialność za bankructwo prywatnego banku.
Według szefowej rządu, zobowiązania Islandii wobec Wielkiej Brytanii i Holandii w ujęciu brutto sięgają nawet 50 proc. PKB wyspy, lecz kwota netto będzie niższa po uwzględnieniu aktywów zabezpieczających długi banków.
ZOBACZ TAKŻE:
