Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

ISP o Rosji: pozytywne zmiany, ale do przełomu daleko

0
Podziel się:

W ciągu ostatnich dwudziestu lat doszło w Rosji do pozytywnych zmian w
relacjach rządzący-społeczeństwo; dalszą demokratyzację utrudniają jednak głębokie podziały
wewnętrzne, nie należy więc liczyć na szybki przełom - uważają uczestnicy seminarium ISP.

W ciągu ostatnich dwudziestu lat doszło w Rosji do pozytywnych zmian w relacjach rządzący-społeczeństwo; dalszą demokratyzację utrudniają jednak głębokie podziały wewnętrzne, nie należy więc liczyć na szybki przełom - uważają uczestnicy seminarium ISP.

W poniedziałek w Warszawie Instytut Spraw Publicznych zaprezentował raport "Historyczny przełom. Rządzący i rządzeni w dzisiejszej Rosji". Podczas seminarium dyskutowali o nim eksperci i młodzi Rosjanie.

Autor raportu, ekspert ds. Europy Wschodniej współpracujący z ISP i Fundacją Stefana Batorego, Grzegorz Gromadzki, podkreślił, że stosunki pomiędzy władzą a obywatelami Rosji nie mają porównania z żadnym innym systemem politycznym w Europie. Zaznaczył, że uległy one wielkiej przemianie w ciągu ostatnich dwudziestu lat.

Pierwszy raz w długiej historii - podkreślił w raporcie Gromadzki - Rosjanie nie mają nad sobą władzy "pochodzącej od Boga" - jak za czasów carów, czy też ideologicznej jak w okresie ZSRR. Mają natomiast podstawowe prawa, w tym: wolność podróżowania, dostęp do informacji (dzięki internetowi) i prawo do bogacenia się.

Gromadzki przypomniał, że podczas rządów prezydenta Borysa Jelcyna opozycja polityczna działała bez przeszkód na scenie politycznej; w rosyjskim parlamencie znalazły się partie: Jabłoko czy komunistyczna. "Dla Jelcyna i jego ekipy ważne było, by przekonać społeczeństwo i świat, że Rosja się demokratyzuje" - zaznaczył Gromadzki.

"To wszystko przyczyniło się do powstania w Rosji grupy ludzi wysoko lub średnio wykształconych, kreatywnych, przedsiębiorczych, chętnie podróżujących po świecie - wręcz kosmopolitów - i łączących się za pośrednictwem internetu. Nie zaznali oni sowieckich represji" - podkreślił Gromadzki.

Jego zdaniem właśnie ta grupa oczekuje od władzy większej transparentności i walki z korupcją, a jej część także demokratyzacji kraju i dopuszczenia do głosu opozycji. Dlatego - jak podkreślił autor raportu - została uznana za niebezpieczną przez rządzącego od 1999 r. - naprzemiennie jako premier i prezydent - Władimira Putina, chcącego zachować status quo.

O grupie tej - nazywanej w raporcie "Rosją I" - stało się głośno w Europie i świecie wskutek fali protestów, które wywołane zostały przez informacje o fałszerstwach na korzyść kierowanej przez Putina partii Jedna Rosja w czasie wyborów parlamentarnych w grudniu 2011 r. Wielotysięczny tłum demonstrantów - zwołujących się za pośrednictwem internetu - z przypiętymi do ubrań białymi wstążkami zebrał się wtedy w wielu rosyjskich miastach, szczególnie w Moskwie. "Nie zamarzniemy, nie wybaczymy!", "Putinie - odejdź!", "Uwolnić więźniów politycznych!" - takie transparenty nieśli demonstranci. Podobne protesty odbyły się w czasie kampanii prezydenckiej Putina w 2012 r.

Jak podkreślił Gromadzki, "Rosja I" stanowi od 10 do 20 proc. społeczeństwa rosyjskiego, jest więc zbyt nieliczna, by samodzielnie doprowadzić do demokratyzacji państwa. "Rosja I" - zdaniem Gromadzkiego - nie powinna być idealizowana. Nie wszyscy spośród tych aktywnych Rosjan wspierają procesy demokratyczne - zaznaczył.

Większość rosyjskiego społeczeństwa - podkreśla twórca raportu - to: "Rosja II" - prosystemowi pracownicy administracji państwowej i mieszkańcy mniejszych miast o charakterze przemysłowym, stanowiący 35-40 proc. mieszkańców kraju - oraz 20-25 proc. grupa "Rosja III" - mieszkańcy małych miasteczek i wsi. "Oni oczekują, że władza się nimi zajmie, zaopiekuje, rozwiąże ich bytowe problemy. Kwestie ustroju, demokracji i transparentności niewiele ich obchodzą" - ocenił Gromadzki. Podkreślił, że różnice w wykształceniu i kompetencjach sprawiają, że trudno o porozumienie pomiędzy wszystkimi grupami społecznymi, a w rezultacie - o stworzenie silnej grupy nacisku na władze.

O trudności w porozumieniu się pomiędzy grupami społecznymi w Rosji mówił także znawca tematyki Europy Wschodniej, wieloletni korespondent "Gazety Wyborczej" w Kijowie i Moskwie Marcin Wojciechowski. Podkreślił, że Rosja - choć nie ma nad sobą carów ani sowieckiego aparatu terroru - jest obecnie "we władzy pieniądza". "Twarde rządy Putina i gigantyczna korupcja, w czasie gdy największe przedsiębiorstwa są ściśle zależne od władzy, sprawiają, że można łatwo przekupić zarówno Rosjan jak i zachodnich partnerów" - podkreślił.

Zaznaczył, że wielu młodych ludzi w Rosji, z którymi rozmawiał - także absolwentów prestiżowych uczelni - marzy głównie o posadach w państwowej administracji i nie jest zainteresowanych jakąkolwiek zmianą w systemie. "Są pragmatyczni i cyniczni" - ocenił.

Biorący udział w seminarium młodzi Rosjanie podkreślali, że choć w ich kraju widać zmiany w myśleniu młodzieży, to do demokratyzacji państwa - zwłaszcza na prowincji - jest jeszcze daleka droga.

"Moim zdaniem raport ma wydźwięk optymistyczny" - podsumował dyskusję prezes ISP Jacek Kucharczyk. "Zdaniem wielu osób z krajów zachodnich Rosja to kraj, w którym żadna zmiana nie jest możliwa - raport pokazuje, że jest inaczej, nawet jeśli przemiany nie są tak prędkie" - ocenił.

Wszyscy paneliści zgodzili się, że wiele zależy od tego, jak na działania "Rosji I" odpowie Kreml - jeśli zwiększy represje, kraj nie będzie się rozwijał i skręci w stronę stagnacji, jeśli zaś nie uda się rządzącym powstrzymać fali protestów, to Rosję czeka trudny i niebezpieczny czas, w dłuższej perspektywie przynoszący jednak pozytywne zmiany. (PAP)

wni/ mok/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)