Obserwatorzy Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy zaproponują wznowienie monitoringu Bułgarii przez tę organizację - poinformował w poniedziałek w Sofii szef delegacji obserwatorów na niedzielne wybory parlamentarne w Bułgarii Tadeusz Iwiński.
Delegacja, złożona z przedstawicieli siedmiu krajów, przedstawiła oceny, które zdaniem Iwińskiego "są wieloznaczne".
Jak powiedział PAP szef delegacji ZPRE, "wiele wątpliwości budzi zmienione dwa miesiące przed wyborami ustawodawstwo wyborcze, wprowadzenie systemu większościowego w 31 okręgach wyborczych, co jest sprzeczne ze standardami europejskimi, oraz generalna atmosfera wzajemnych oskarżeń, kupowanie i sprzedawanie głosów, towarzyszące wyborom".
Iwiński podkreślił, że był to pierwszy wypadek wysłania obserwatorów na wybory w kraju, będącym członkiem Unii Europejskiej, uzasadniony licznymi sygnałami o naruszeniach.
Chodzi nie tylko o wspomniane czynniki, lecz przede wszystkim o generalną słabość bułgarskiego systemu sądowniczego, który pozwolił m.in. na kandydowanie osób, podejrzanych lub oskarżonych o przestępstwa.
W ocenie obserwatorów misji OBWE wyniki wyborów odzwierciedlają wolę wyborców bułgarskich. Stwierdzono naruszenia, lecz nie wpływają one na charakter głosowania, m.in. z powodu wysokiej, ponad 60-procentowej frekwencji.
Członkowie misji OBWE odnotowali wypadki kupowania głosów - powiedział szef misji tej organizacji Colin Monrow. Według niego wiele zastrzeżeń budzi zbiurokratyzowana i nie zawsze efektywna praca administracji wyborczej.
W ocenie obserwatorów OBWE potrzebne są zmiany w ordynacji wyborczej, a powołanie niepartyjnej Centralnej Komisji Wyborczej (obecna tworzona jest na podstawie kwot partyjnych) zwiększyłoby zaufanie do systemu wyborczego.
Jednocześnie w Sofii poinformowano, że za handel głosami na wniosek prokuratora Sofii Nikołaja Kokinowa zatrzymano wiceministra ds. sytuacji nadzwyczajnych Aleksandra Filipowa, z pochodzenia Roma.
Misje OBWE i Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy odmówiły skomentowania tej sprawy.
Wcześniej w poniedziałek socjolog Antoni Galabow z pozarządowej organizacji "Przejrzystość bez granic" powiedział, że partie wydały na kupowanie głosów 21 mln lewów (10,5 mln euro) - trzykrotnie więcej niż podczas czerwcowych wyborów do parlamentu.
Najbardziej masowym naruszeniem według niego było finansowanie tzw. wyborczej turystyki i oddawanie głosów na podstawie sfałszowanych zaświadczeń. Za głosowanie na wskazaną partię płacono od 20 do 50 lewów (10-25 euro).
Po ogłoszeniu ostatecznych wyników głosowania przez CKW, spodziewanym we wtorek, prezydent ma miesiąc, by zwołać pierwsze posiedzenie parlamentu. W wywiadzie prasowym w sobotę Georgi Pyrwanow powiedział, że z uwagi na pogłębiający się kryzys ekonomiczny zrobi to jak najwcześniej - 14 lipca.
Bojko Borysow - lider centroprawicowej partii Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii (GERB), która odniosła zdecydowane zwycięstwo w niedzielnych wyborach parlamentarnych, powiedział, że należy utworzyć rząd jak najszybciej, i że stanie na jego czele. Borysow zapowiedział powołanie silnego centroprawicowego gabinetu. Jako najbardziej prawdopodobnego partnera wskazał Niebieską Koalicję, należącą, jak GERB, do Europejskiej Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim.
Ewgenia Manołowa (PAP)
man/ klm/ kar/