Izraelska marynarka wojenna wkroczyła we wtorek na pokład francuskiego jachtu Dygnite Al Karama płynącego z pomocą humanitarną do Strefy Gazy. Komandosi nie napotkali oporu ze strony załogi, jacht jest kierowany do portu Aszdod - podaje agencja AP.
Rzecznik francuskiej organizacji Statek dla Gazy, relacjonował wcześniej w Paryżu agencji EFE, że jacht znajduje się na wodach międzynarodowych i jest otoczony przez izraelskie okręty. Dodał, że odcięta została łączność, którą do tej pory utrzymywano z załogą za pośrednictwem telefonów satelitarnych.
Al Karama (po polsku "godność"), jedyny statek tzw. drugiej Flotylli Wolności, jaki wypłynął z greckiego portu w kierunku blokowanej przez Izrael Strefy Gazy, został ostrzeżony przez siły izraelskie, że zbliża się do zakazanej strefy i poproszony o jej opuszczenie.
Załodze przedstawiono dwie możliwości działania - wyjaśnił rzecznik wojska izraelskiego. Mogli udać się do izraelskiego portu w Aszdodzie lub popłynąć do Egiptu. Nie powiedział, czy rzeczywiście odcięto francuskiej łodzi łączność.
Rzecznik flotylli zapowiedział, że w razie izraelskiego abordażu, odpowiedź aktywistów będzie pokojowa. "Takie jest od początku nasze nastawienie. Bez przemocy, bez znieważania i bez prowokacji. Na pokładzie tej 19-metrowej łodzi jest 10 ludzi. Sami niewiele mogą zrobić" - dodał.
Na statku znajduje się 10 propalestyńskich działaczy, trzech członków załogi i trzech dziennikarzy, w tym dwóch korespondentów arabskiej telewizji Al-Dżazira - podaje agencja EFE.
Kiedy łódź wypływała w niedzielę z portu w Grecji, jako cel podróży podano port w Egipcie. W trakcie rejsu kurs został jednak zmieniony i statek skierowano do Strefy Gazy - informuje Reuters.
Pod koniec maja 2010 roku izraelska marynarka wojenna zaatakowała konwój z pomocą humanitarną, nazwany Flotyllą Wolności, w wyniku czego zginęło dziewięciu obywateli tureckich. Izrael utrzymywał, że żołnierze działali w obronie własnej; z kolei działacze propalestyńscy twierdzą, że zostali zaatakowani.(PAP)
leo/ keb/ kar/
9421549 9421523