Premier Izraela Benjamin Netanjahu wyraził w niedzielę nadzieję na zrozumienie ze strony USA w sprawach politycznych podczas zaplanowanych na ten tydzień spotkań z wysłannikami administracji prezydenta Baracka Obamy.
Na Netanjahu wywierane są silne naciski, by zamroził osadnictwo żydowskie na Zachodnim Brzegu Jordanu i we wschodniej Jerozolimie, czemu dotąd się opierał. USA są zaniepokojone też możliwością zaplanowania przez Izrael ataku na irańskie obiekty nuklearne, a potrzebują czasu, by oferta Obamy, który zaproponował "nowe otwarcie" w stosunkach z Iranem, zaczęła przynosić owoce.
Netanjahu przyznał, że pomimo przyjacielskich stosunków między sojusznikami, jakimi są Izrael i USA, strony nie we wszystkich punktach są zgodne.
Jeszcze w niedzielę po południu na rozmowy z izraelskimi władzami ma przybyć amerykański wysłannik na Bliski Wschód George Mitchell. To pierwszy z przedstawicieli amerykańskich władz, których wizyty zaplanowano na ten tydzień. Netanjahu ma się też spotkać z ministrem obrony Robertem Gatesem, doradcą prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego Jamesem Jonesem i ekspertem ds. Iranu i Bliskiego Wschodu Dennisem Rossem.
Amerykanie podkreślają, że dalsza budowa osiedli stawia pod znakiem zapytania przyszłe rozmowy pokojowe z Palestyńczykami. Ci z kolei roszczą sobie pretensje do całego Zachodniego Brzegu Jordanu i wschodniej Jerozolimy. Zachęcony twardym stanowiskiem USA prezydent palestyński Mahmud Abbas odmówił rozmów z Netanjahu dopóki osadnictwo nie zostanie wstrzymane.
Choć podtrzymywanie dobrych kontaktów z USA leży w interesie Izraela, Netanjahu staje też wobec nacisków w szeregach swej własnej koalicji, by nie przystawał na żądania USA. (PAP)
mmp/ ap/
4473387