Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

J.Kaczyński apeluje do premiera, by zabrał głos ws. Polaków na Białorusi

0
Podziel się:

#
dochodzi wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego
#

# dochodzi wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego #

15.02. Warszawa (PAP) - Prezes PiS Jarosław Kaczyński zaapelował do premiera Donalda Tuska, by zabrał głos ws. represji wobec Polaków na Białorusi. Wcześniej z takim postulatem wystąpił europoseł PiS Paweł Kowal, który uważa, że obecna polska polityka wobec Białorusi poniosła klęskę.

Rzecznik nieuznawanego przez białoruskie władze Związku Polaków na Białorusi Igor Bancer poinformował PAP, że w poniedziałek zatrzymano 40 działaczy ZPB. Wśród nich jest sam Bancer oraz m.in. szefowa ZBP Andżelika Borys, wiceprezes Związku Mieczysław Jaśkiewicz, prezes Rady Naczelnej Andrzej Poczobut.

Wszyscy chcieli wziąć udział w rozprawie sądowej dotyczącej Domu Polskiego w Iwieńcu, który władze białoruskie chcą przekazać lojalnemu wobec Mińska kierownictwu ZBP ze Stanisławem Siemaszką na czele. Bancer został już w poniedziałek skazany przez sąd w Mińsku na pięć dni aresztu za udział w nielegalnym wiecu. Taką samą karę sąd wymierzył Jaśkiewiczowi.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński zaapelował w poniedziałek podczas konferencji prasowej w Radomiu do premiera Donalda Tuska, aby zabrał głos w sprawie represji wobec Polaków na Białorusi. "Swego czasu jeździł (premier-PAP) do Grodna, żeby się fotografować z Andżeliką Borys i powinien tę bardzo bardzo nieudaną politykę wobec Białorusi ministra Sikorskiego przerwać i twardo postawić te wszystkie sprawy" - powiedział J.Kaczyński. Dodał też, że nadzieję na bardzo szybkie decyzje w tej sprawie.

Według J.Kaczyńskiego Polska jest w tej chwili celowo obrażana. "To są po prostu kpiny z naszego kraju. Polska nie może sobie pozwolić na to, żeby z niej kpiono. I powtarzam: mam nadzieję, że premier wyciągnie z tego wszystkie wnioski, jakie powinien wyciągnąć" - mówił prezes PiS.

Zdaniem lidera PiS Polska powinna wystąpić o sankcje wobec Białorusi. "I to najdalej idące ze wszystkich możliwych, bo to jest jedyny język, który władze Białorusi rozumieją. Muszą stracić na tego rodzaju postępowaniu, realnie stracić. Jeżeli nie stracą, to będą sobie z nas robiły kpiny i jednocześnie, co najważniejsze, będą prześladowały dobrych Polaków działających na Białorusi" - podkreślił J.Kaczyński.

Kowal na poniedziałkowej konferencji prasowej w Sejmie podkreślił zaś, że przed pięcioma laty w trakcie kampanii prezydenckiej Donald Tusk zaciągnął pewne zobowiązania wobec Związku Polaków na Białorusi, szczególnie wobec Andżeliki Borys.

"Dzisiaj jest moment na pańskie działania, panie premierze. Czas, aby pan powiedział, co pan o tym sądzi i co pan zamierza zrobić. Co pan chce powiedzieć Andżelice Borys, która została zatrzymana wśród kilkudziesięciu osób, w trzy dni po wizycie ministra spraw zagranicznych Białorusi w Warszawie" - powiedział europoseł PiS.

Donald Tusk, w ocenie Kowala, powinien powiedzieć, co zamierza, bo "wydaje się, że polityka ministra SZ Radosława Sikorskiego wobec Białorusi poniosła na tyle poważną porażkę, że jest czas na wejście do akcji premiera".

Kowal ocenił też, że poważną sprawą jest milczenie w sprawie Białorusi instytucji Unii Europejskiej.

"W jaki sposób polski rząd zamierza doprowadzić do zajęcia oficjalnego stanowiska przez odpowiednie instytucje UE?" - pytał Kowal.

Według niego, dobrze, że głos zabrał szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, ale - jak dodał - jest oczywiste, że społeczność międzynarodowa oczekuje na odniesienie się do tej sytuacji wysokiego przedstawiciela UE do spraw zagranicznych Catherine Ashton i odpowiednich agend Komisji Europejskiej.

Dopytywany co można zrobić w sprawie Polaków na Białorusi, Kowal odparł, że "w stosunkach międzynarodowych, szczególnie w kontaktach z reżimami, skutkuje konsekwencja".

Kowal przypomniał, że w 2004 roku UE zdecydowała się na konkretne działania wobec Białorusi, a Polska solidarnie je wykonywała. Dotyczyło to - jak podkreślił - zakazu wjazdu dla kilkudziesięciu osób z najwyższych władz Białorusi. W tym czasie wyraźnie zmalały represje wobec Polaków na Białorusi - zaznaczył europoseł.

W jego ocenie, "dzisiejsza fala represji jest wynikiem słabości polityki polskiej i polityki europejskiej na Wschodzie".

W ostatnich dwóch czy trzech latach nie zdarzyło się nic, co uzasadniałoby tak istotną korektę polityczną (wobec Białorusi - PAP), co uzasadniałoby przyjmowanie ministra spraw zagranicznych w trakcie kiedy trwają represje wobec polskiej mniejszości na Białorusi - uważa Kowal.

W związku z wydarzeniami na Białorusi również eurodeputowany PiS Marek Migalski ponownie zwrócił się z prośbą do szefa PE Jerzego Buzka - o interwencję w tej sprawie. Ponadto - jak poinformowało PAP biuro prasowe delegacji polskiej we frakcji EKR - Migalski jako zastępca członka delegacji do spraw stosunków z Białorusią poprosił przewodniczącego delegacji Jacka Protasiewicza o zwołanie nadzwyczajnego jej posiedzenia poświęconego sytuacji Związku Polaków na Białorusi.

"Parlament Europejski nie może przemilczeć sprawy zatrzymań oraz odbierania placówek należących do mniejszości polskiej na Białorusi. Naszym obowiązkiem jest interweniowanie gdy łamane są prawa człowieka. Reżim prezydenta Łukaszenki musi być świadomy faktu, że nie ma zgody społeczności międzynarodowej na gwałcenie zasad demokracji" - komentował sprawę Migalski.

W styczniu do Komisji Europejskiej z pytaniem, czy KE "przewiduje jakieś reakcje na łamanie praw mniejszości polskiej na Białorusi w kontekście próby narzucenia nowych władz dla Związku Polaków na Białorusi i próby przejmowania majątku tej organizacji", wystąpił inny europoseł PiS, Ryszard Czarnecki.

W odpowiedzi - jak przypomina biuro prasowe delegacji polskiej we frakcji EKR - Komisja wyraziła "zaniepokojenie w związku ze stałym ograniczaniem wolności stowarzyszeń na Białorusi w ogóle, a także w szczególności w odniesieniu do ograniczania wolności demokratycznej organizacji Unii Polaków na Białorusi".

Do zatrzymań działaczy ZBP doszło trzy dni po wizycie w Warszawie ministra spraw zagranicznych Białorusi Siarhieja Martynaua. Podczas piątkowej konferencji prasowej po spotkaniu z szefem polskiego MSZ, Martynau oświadczył, że prawa Polaków na Białorusi nie są naruszane. Natomiast Sikorski zaapelował wtedy o legalizację "demokratycznie wyłonionej reprezentacji" mniejszości polskiej.

Sikorski mówił, że Polska wspiera kurs Białorusi "na umocnienie niepodległości i dywersyfikację wektorów swojej polityki". Jednak - jak zastrzegł - podobnie jak UE to wsparcie Polska uzależnia od tego, czy Białoruś będzie przestrzegała zasad OBWE, szczególnie jeśli chodzi o poszanowanie praw opozycji oraz mniejszości narodowych.

Martynau stwierdził wówczas, że na Białorusi "nie występuje przypadek naruszenia czy pogwałcenia praw mniejszości polskiej". Całą sprawę sprowadził do różnic między "dwoma frakcjami w organizacji pozarządowej mniejszości polskiej na Białorusi".

Białoruskie władze nie uznają Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys, który przez Warszawę uważany jest za jedyny prawomocny. Dla Mińska legalny jest Związek Polaków kierowany obecnie przez Stanisława Siemaszkę. Do rozłamu doszło na zjeździe ZPB w marcu 2005 roku, na którym wybrano na prezesa Andżelikę Borys.

W ubiegły poniedziałek białoruska milicja zajęła Dom Polski w Iwieńcu, pozostający dotąd w rękach działaczy ZPB, którzy za szefową organizacji uważają Andżelikę Borys, a nie kierownictwo wspierane przez władze Białorusi. Jak relacjonował prezes Rady Naczelnej ZPB Andrzej Poczobut, milicja siłą wyciągała osoby znajdujące się w budynku, wobec starszych osób używano przemocy. Poczobut powiedział PAP, że w środę ponad 300 osób wzięło udział w Grodnie w wiecu w obronie Domu Polskiego w Iwieńcu.

W czwartek zaproszenie do udziału we wspólnym posiedzeniu sejmowych i senackich komisji: spraw zagranicznych i łączności z Polakami za granicą, wysłał do Andżeliki Borys marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. (PAP)

ajg/ ilp/ ura/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)