Prezes okręgu łódzkiego PiS Jarosław Jagiełło, który ma objąć mandat poselski po prokuratorze w stanie spoczynku Dariuszu Barskim, nie chce jednoznacznie deklarować, czy w Sejmie będzie posłem PiS, czy wstąpi do klubu Solidarna Polska.
Sąd Najwyższy uznał w środę, że marszałek Sejmu słusznie wygasił mandaty poselskie prokuratorów w stanie spoczynku Bogdana Święczkowskiego i Dariusza Barskiego, którzy startowali do Sejmu z list PiS. Sąd uznał, że pojęcie prokuratora obejmuje też tych w stanie spoczynku. Zgodnie z konstytucją posłem nie może być m.in. sędzia, ani prokurator. Ustawa o prokuraturze mówi z kolei, że prokurator wybrany do pełnienia funkcji w organach państwowych jest obowiązany zrzec się swojego stanowiska, chyba że przechodzi w stan spoczynku.
W okręgu wyborczym nr 9 (Łódź) Prawo i Sprawiedliwość zdobyło trzy mandaty poselskie. Po wygaśnięciu mandatu Barskiego, do Sejmu wejdzie poseł poprzedniej kadencji i szef łódzkich struktur partii Jarosław Jagiełło, który uzyskał w wyborach czwarty wynik na liście, zdobywając 6596 głosów.
Jagiełło powiedział w środę PAP, że żałuje, iż Dariusz Barski nie dokonał wyboru zgodnego z wolą wyborców z okręgu nr 9. "Miał bardzo dobry wynik, został wybrany do Sejmu i żałuję, że nie zdecydował się na to, żeby pracę w Sejmie podjąć" - powiedział Jagiełło. Dodał, że on te wybory przegrał, a Dariusz Barski je wygrał i to on powinien zasiadać w Sejmie.
"Źle się dzieje, że do tego nie dochodzi, że człowiek, który zyskał zaufanie i poparcie wyborców, zdobył dwa razy więcej głosów ode mnie (Barski zdobył ponad 12 tys. - PAP) w Sejmie nie będzie, a będzie ktoś inny" - dodał.
Jagiełło nie chciał jednoznacznie zadeklarować czy przystąpi do Klubu Parlamentarnego PiS, czy do Klubu Solidarna Polska, który powołała grupa posłów tej partii, tzw. ziobrystów. Weszło do niego 17 osób - 16 posłów i senator.
Lider łódzkiego PiS oświadczył, że nie jest jeszcze posłem i - jego zdaniem - udzielanie odpowiedzi na to pytanie jest przedwczesne.
Zaznaczył, że kiedy zostanie parlamentarzystą, "to z całą pewnością dokona wyboru". "Chcę pracować dla Polski, dla łodzian, dla tych, którzy mnie wybrali. Sposobem na to, żeby ta praca była skuteczna, jest zasiadanie w liczącej się formacji politycznej i na pewno będę współtworzył taką formację" - wyjaśnił.
W jego ocenie, sytuacja jest dosyć dziwna, że wybrani posłowie z jednej listy utworzyli dwa kluby parlamentarne. "Ale widać, że musiało do tego dojść" - dodał Jagiełło.
Barski i Święczkowski twierdzili, że jako prokuratorzy w stanie spoczynku mogą zostać posłami i nie muszą się zrzekać tego statusu, by sprawować mandat parlamentarny.
Barski i Święczkowski nie złożyli ślubowania poselskiego. Po wygaśnięciu mandatu posła - zgodnie z kodeksem wyborczym - marszałek Sejmu zawiadamia, na podstawie informacji PKW, kolejnego kandydata z tej samej listy, który w wyborach otrzymał kolejno największą liczbę głosów. Osoba taka ma możliwość odmówienia objęcia mandatu poselskiego.
Barskiego w kampanii wyborczej intensywnie wspierał b. minister sprawiedliwości, europoseł Zbigniew Ziobro. Kilkakrotnie pojawiał się w czasie kampanii na spotkaniach z wyborcami razem z Barskim, który startował z drugiego miejsca łódzkiej listy PiS.
We wrześniu na konferencji prasowej w Łodzi Ziobro przyznał, że to on namówił b. prokuratora krajowego do startu w wyborach. Wsparcie Ziobry dla Barskiego było duże, b. minister sprawiedliwości nawet głosował w Łodzi.
Natomiast Jarosław Jagiełło, mimo że jest szefem łódzkich struktur PiS, startował w wyborach dopiero z 13 miejsca; tak zdecydowały władze krajowe partii układając listy wyborcze. (PAP)
szu/ par/ mok/ jra/