Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Janda dla "Le Monde": tylko przed Wajdą mogłam się tak otworzyć

0
Podziel się:

Tylko dla Andrzeja Wajdy, do którego mam pełne zaufanie, mogłam zdecydować się
na osobiste zwierzenia w "Tataraku" - wyznała Krystyna Janda w wywiadzie dla środowego wydania
francuskiego dziennika "Le Monde".

*Tylko dla Andrzeja Wajdy, do którego mam pełne zaufanie, mogłam zdecydować się na osobiste zwierzenia w "Tataraku" - wyznała Krystyna Janda w wywiadzie dla środowego wydania francuskiego dziennika "Le Monde". *

"Tatarak" wejdzie w środę do francuskich kin, z tej okazji najbardziej znana francuska gazeta przeprowadziła rozmowę z odtwórczynią głównej roli. Janda opowiedziała o pracy nad filmem, w którym zdecydowała się na zwierzenia związane z chorobą i śmiercią jej męża, znanego operatora Edwarda Kłosińskiego.

Na początku rozmowy znany krytyk Jean-Luc Douin przypomniał, że polską aktorkę francuscy widzowie pamiętają do dziś jako bohaterkę głośnych dzieł Wajdy - "Człowieka z marmuru" i "Człowieka z żelaza". Na pytanie, jak znosi ona "image" kobiety "upartej, przebojowej i nadpobudliwej" z tamtych filmów, Janda odparła: "Tak dobrze, że odmawiałem potem wiele razy z tego powodu. Nie chciałam niszczyć tego wizerunku, tak drogiego Polakom".

Indagowana o jej relacje z Wajdą, Janda zaznaczyła, że "nie zostały one nigdy zerwane" mimo wieloletniej przerwy w ich współpracy po realizacji dwóch wspomnianych filmów.

Jak wyjaśniła, kilka lat temu reżyser zaproponował jej ponownie rolę - właśnie w "Tataraku" - jednak z powodu choroby jej męża prace nad filmem zostały odłożone. Gdy po dwóch latach oboje powróciliśmy do niego - opowiada "Le Monde" Janda - pierwotny scenariusz zupełnie się zmienił. Reżyser zdecydował się włączyć do niego fragmenty osobistych zwierzeń aktorki, które ona sama spisała po śmierci męża.

"Pokazałam mu ten tekst i wtedy on mnie spytał, czy byłabym gotowa powiedzieć go przed kamerą. Nie dałabym z siebie tego, co daję w +Tataraku+, nikomu oprócz niego (Wajdy)!" - zastrzegła Janda.

Krytyk spytał też aktorkę, czy nie bała się, grając w "Tataraku", przekształcić osobistego cierpienia w spektakl.

"Nie myślałam o tym. Wajda jest geniuszem. Skoro chciał złożyć hołd mojemu mężowi, musiałam do niego mieć zaufanie. Nie mogłam czuć ani wstydu, ani lęku. Musiałam zapomnieć o ryzykach i możliwych skutkach, wobec prezentu, który mi ofiarował. Ten film jest dedykowany Edwardowi. Wobec takiego daru, cena, jaką musiałam zapłacić, nie miała znaczenia" - powiedziała Janda.

Jej zdaniem, kunszt reżysera sprawił, że "Tatarak" "nie jest tylko publiczną spowiedzią". "Dzięki niemu to już nie jest moje życie, to jest sztuka" - oceniła.

Janda zauważyła też, że sceny monologu w filmie nawiązują - pod względem estetycznym - do jednego z obrazów Edwarda Hoppera, ulubionego twórcy Kłosińskiego.

"Tatarak" otrzymał w ubiegłym roku na Festiwalu Filmowym w Berlinie nagrodę im. Alfreda Bauera. Film będzie można od środy oglądać na ekranach kin w Paryżu, Lyonie, Marsylii i innych francuskich miastach.

Szymon Łucyk (PAP)

szl/ hes/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)