Japońska policja oraz straż przybrzeżna wznowiły w poniedziałek poszukiwania prawie 2,5 tys. osób, które zaginęły w prefekturach Iwate i Miyagi, na północnym wschodzie kraju, w rezultacie tragicznego tsunami z 2011 roku.
Jak wynika z danych policji, do dziś nie odnaleziono 2698 osób, z których 2483 pochodziło z Iwate i Miyagi.
"Rodziny zaginionych nie mogą same schodzić pod wodę - powiedział szef operacji poszukiwawczej z miasta Kesennuma w prefekturze Miyagi, Nobuki Fujita. - Mamy nadzieję, że odnajdziemy ciała zaginionych albo coś, co umożliwi ich identyfikacje".
W miejscowości Rikuzentakata w prefekturze Iwate fale tsunami zabiły 2 tys. osób, a 5,5 tys. pozbawiły dachu nad głową. Ekipy poszukiwawcze złożone ze strażaków i straży przybrzeżnej przed rozpoczęciem poszukiwań uczciły minutą ciszy pamięć ofiar.
Wznowienie działań związane jest z sobotnią wizytą premiera Japonii Shinzo Abe w najbardziej zniszczonych przez tsunami miastach: Rikuzentakata, Ofunato (Iwate) oraz Kesennuma (Miyagi). Szef rządu przyglądał się postępom prac budowlanych i rozmawiał z ludźmi, którzy wciąż mieszkają w tymczasowych miasteczkach kontenerowych. Abe obiecał również "zwiększyć wysiłki" rządu na rzecz przyspieszenia odbudowy miast.
Przyczyną 10-metrowej fali tsunami, która uderzyła 11 marca 2011 roku w wybrzeże Japonii, było trzęsienie ziemi o sile 9 w skali Richtera. W wyniku kataklizmu zginęło lub zaginęło co najmniej 21 tys. osób; uszkodzona została również elektrownia atomowa w Fukushimie. (PAP)
jsk/ jhp/ ap/
13182048 arch.