Policja pod nadzorem prokuratury w Jarosławiu (Podkarpackie) prowadzi dochodzenie, które ma wyjaśnić, jaki rodzaj tlenu - medyczny czy techniczny - znajdował się w karetkach firmy świadczącej usługi ratownictwa medycznego w powiecie jarosławskim.
Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w tej sprawie złożyła w prokuraturze dyrekcja i związki zawodowe szpitala powiatowego w Jarosławiu. W zawiadomieniu powołali się m.in. na relacje świadków i zdjęcia, które zrobili.
Jak poinformowała w środę PAP szefowa jarosławskiej prokuratury Barbara Hopko-Grzebyk, dochodzenie dotyczy ewentualnego przestępstwa narażenia pacjentów na bezpośrednią utratę życia lub zdrowia przez osoby, na których ciąży obowiązek opieki. Podkreśliła, że dochodzenie jest prowadzone "w sprawie", a nie przeciwko komuś.
"Obecnie gromadzona jest pełna dokumentacja, potrzebna do zweryfikowania zawiadomienia, będą także przesłuchani świadkowie" - wyjaśniła. Dodała, że ewentualne zarzuty będzie można postawić dopiero po przeprowadzeniu dochodzenia, zbadaniu zawartości butli i zapoznaniu się z opiniami biegłych.
Dyrektor szpitala w Jarosławiu Krzysztof Bałata wyjaśnił PAP, że w karetkach musi być tlen medyczny, który jest lekiem, i różni się on od technicznego parametrami i technologią produkcji.
W tlenie medycznym zawartość tlenu w objętości wynosi co najmniej 99,5 proc., a pozostałe składniki to wilgotność, tlenek i dwutlenek węgla. Tymczasem w tlenie technicznym proporcje tych składników mogą być inne i jest on stosowany np. w pracach spawalniczych.
Zaznaczył też, że zezwolenia na produkcję tlenu medycznego ma w Polsce zaledwie kilka firm.
Firma, do której należą karetki - Centrum Ratownictwa Medycznego w Jarosławiu - nie skomentowała w środę sprawy. PAP poinformowano, że w firmie nie ma nikogo z kierownictwa.(PAP)
api/ bos/ jbr/