Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Jerzy Hop prawomocnie skazany na 8 lat więzienia

0
Podziel się:

Były prokurator apelacyjny z Katowic Jerzy Hop został uznany za winnego
wyłudzenia od firm 1,7 mln zł i skazany za to na osiem lat więzienia. Prawomocny wyrok w jego
procesie zapadł w środę przez Sądem Apelacyjnym w Katowicach.

Były prokurator apelacyjny z Katowic Jerzy Hop został uznany za winnego wyłudzenia od firm 1,7 mln zł i skazany za to na osiem lat więzienia. Prawomocny wyrok w jego procesie zapadł w środę przez Sądem Apelacyjnym w Katowicach.

Karę ośmiu lat więzienia wymierzył Hopowi (sąd wyraził zgodę na podawanie jego nazwiska) w lutym 2012 r. katowicki sąd okręgowy, po siedmioletnim procesie. Wyrok zaskarżyła obrona, domagając się uchylenia orzeczenia i ponownego procesu. Prokuratura chciała utrzymania wyroku w mocy. Sąd apelacyjny tak właśnie postąpił, wprowadzając do orzeczenia tylko niewielkie zmiany.

W latach 1993-2002 Hop zapraszał szefów firm na spotkania, podczas których przedstawiał im trudną sytuację prokuratury, wskazując na jej potrzeby i braki, np. sprzętu biurowego. W rzeczywistości sprzętu nie kupowano, a pieniądze trafiały do kieszeni oskarżonego. W ten sposób - według prokuratury i sądu - miało zostać oszukanych 65 firm i osób, a przypadków przekazania pieniędzy - około 300.

Hop tłumaczył przedsiębiorcom, że kupowany za ich pieniądze sprzęt musi być kompatybilny z już posiadanym, proponował więc, że sam załatwi formalności z firmą, która jest stałym dostawcą prokuratury. W ten sposób, nie budząc podejrzeń, brał pieniądze, darczyńcom dając później faktury wystawiane przez długoletniego przyjaciela, przedsiębiorcę Krzysztofa G. (został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu). Po zakończeniu współpracy z G. Hop sam podrabiał faktury, fałszując podpis i pieczątkę G. - wynika z ustaleń procesu.

Poza wyłudzeniami i podrabianiem dokumentów Hop został też oskarżony o utrudnianie postępowania poprzez nakłanianie do fałszywych zeznań. Te czyny już się przedawniły, dlatego sąd apelacyjny umorzył postępowanie w tym zakresie.

Sędzia Elżbieta Mieszczańska powiedziała w ustnym uzasadnieniu wyroku, że dowody przeciwko Hopowi nie budzą wątpliwości. Obciążają go opinie grafologiczne i zeznania świadków, wśród których znaleźli się szefowie prokuratur i prezesi firm, zapraszani przez Hopa na spotkania w prokuraturze. Świadkowie potwierdzili, że przekazywali pieniądze i zaprzeczali, by prokuratura otrzymywała w tym czasie jakikolwiek sprzęt - wskazała.

Wymierzoną Hopowi karę sąd uznał za surową, ale adekwatną do popełnionych przestępstw. Sędzia przypomniała, że proceder trwał blisko 10 lat, wyłudzona kwota jest wysoka, a sprawca w czasie popełniania przestępstw pełnił bardzo wysoką funkcję w państwie - podkreśliła przewodnicząca składu orzekającego.

Oskarżający Hopa prokurator Paweł Baca ocenił po wyroku, że ta sprawa położyła się cieniem na całej prokuraturze i była ciosem w jej wizerunek. Baca, który jest prokuratorem z Krakowa (to tamtejsza prokuratura prowadziła śledztwo przeciwko Hopowi) dodał, że zna i ceni wielu prokuratorów z okręgu katowickiego i mogą oni czuć dyskomfort, że ich szef został oskarżony, a potem skazany.

Oskarżyciel zapewnił dziennikarzy, że nie czuje ulgi. Przypomniał, że dowody przeciwko Hopowi sąd uznał za miażdżące. "Co do zasady żadnych wątpliwości co do kierunku rozstrzygnięcia jako prokurator nie miałem" - oświadczył.

W związku ze stawianymi mu zarzutami Hop był aresztowany przez trzy lata. Z wolnej stopy odpowiadał od listopada 2005 r. Teraz będzie musiał wrócić do więzienia. Oskarżony od początku nie przyznawał się do winy. Podczas wielogodzinnych wyjaśnień przed sądem mówił m.in., że traktował prokuraturę apelacyjną jak dzieło swego życia i "oszukiwanie jej byłoby jak okradanie własnej rodziny".

O tym, że Hop wydaje więcej niż zarabia, mieszka w luksusowej willi i jeździ drogim autem, napisał w kwietniu 2002 r. tygodnik "Newsweek". Ówczesna minister sprawiedliwości Barbara Piwnik przekazała sprawę do zbadania krakowskiej prokuraturze.

Baca przyznał w środę, że po przeczytaniu artykułu w "Newsweeku" nie do końca wierzył w zawarte w nim tezy. Kiedy został wyznaczony do prowadzenia śledztwa szybko jednak doszedł do przekonania, że dziennikarze mieli rację.

Nie jest to jedyna sprawa karna, w której odpowiada Hop. Prokuratura w Ostrołęce skierowała niedawno do sądu w Rybniku akt oskarżenia, w którym zarzuca b. prokuratorowi 32 przestępstwa fałszowania zaświadczeń o swych zarobkach i wyłudzenia kredytów z banków. Te czyny dotyczą lat 2008-2009. (PAP)

kon/ pz/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)