Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kaczyński: Gliński świetnym kandydatem na prezydenta Warszawy

0
Podziel się:

#
dochodzą m.in. informacje ze spotkania w Łapach
#

# dochodzą m.in. informacje ze spotkania w Łapach #

07.07. Sokółka/Łapy (PAP) - Prof. Piotr Gliński byłby świetnym kandydatem na prezydenta Warszawy - powiedział w niedzielę w Sokółce prezes PiS Jarosław Kaczyński. Zadeklarował, że poprze Glińskiego, jeżeli ten zgodzi się wziąć udział w ewentualnych przedterminowych wyborach w stolicy.

Prezes PiS zastrzegł jednocześnie, że w jego partii jeszcze żadna ostateczna decyzja w tej kwestii nie zapadła.

"Byłbym bardzo za tym, jeżeli tylko się zgodzi. Uważam, że byłby świetnym kandydatem. (...) Jeżeli tylko profesor byłby gotów, to ja go poprę, ale oczywiście to jest decyzja partii, nie tylko moja" - mówił Kaczyński na spotkaniu z mieszkańcami Sokółki (Podlaskie).

Jego zdaniem, Gliński - który był kandydatem PiS na premiera w rządzie technicznym - to "bardzo poważny człowiek, świetnie zorientowany w życiu publicznym, odpowiedzialny, dojrzały i doświadczony". "Po tych rządach (PO w stolicy - PAP) naprawdę ktoś taki Warszawie jest bardzo, bardzo potrzebny, ktoś kto jest przygotowany pod każdym względem na bardzo dobrym poziomie" - powiedział szef PiS.

"To jest naprawdę dobry strzał, trafiliśmy w dziesiątkę" - mówił Jarosław Kaczyński o profesorze Glińskim na kolejnym niedzielnym spotkaniu, z mieszkańcami Łap. Przyznał, że wcześniej wiedział o nim jedynie, że jest taki "wybitny socjolog". "Ale osobiście poznałem go dopiero jakieś trzy lata temu i naprawdę bardzo się do niego przekonałem" - dodał.

Nazwiska ewentualnych kandydatów na prezydenta stolicy pojawiają się w związku z inicjatywą referendum, którego celem jest odwołanie obecnej prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Inicjatorem zorganizowania referendum jest Warszawska Wspólnota Samorządowa. Poparcia akcji ws. odwołania prezydent stolicy udzieliły m.in. Prawo i Sprawiedliwość, Ruch Palikota, Solidarna Polska i Stowarzyszenie Republikanie. W połowie czerwca organizatorzy informowali, że zebrano już wymaganą liczbę ponad 130 tys. podpisów.

Szef PiS mówił o prof. Glińskim również na sobotnim spotkaniu z mieszkańcami Węgrowa (woj. mazowieckie). Tam na pytanie o przyszłość Glińskiego odpowiedział m.in., że "dobrze by było, gdyby Polska miała takiego przyzwoitego prezydenta", ale wspomniał również o ewentualnych wyborach prezydenta Warszawy.

W niedzielę Jarosław Kaczyński spotkał się z mieszkańcami trzech miast w Podlaskiem: Sokółki, Łap i Wysokiego Mazowieckiego. W jego ocenie, w kraju jest niepokój o przyszłość wszystkich Polaków, a najbardziej młodzieży i osób starszych. Prezes PiS krytykował sytuację w służbie zdrowia, wymiarze sprawiedliwości, oświacie i rolnictwie.

Często w swoich wystąpieniach wracał do sytuacji wsi i małych miasteczek. Mówił m.in., że szansą polskiego rolnictwa mogłaby być produkcja na dużą skalę tzw. zdrowej żywności i uważa, że dla takiej inicjatywy nie ma "zielonego światła".

Na spotkaniach Kaczyński mówił też o propozycjach dotyczących walki z bezrobociem. Przypomniał, że PiS przygotowało projekt ustawy o Narodowym Programie Zatrudnienia, który jednak został w Sejmie odrzucony w pierwszym czytaniu, przeciwko opowiedzieli się m.in. wszyscy posłowie PO biorący udział w głosowaniu.

"Ostatnio przedstawiliśmy w Sejmie projekt stworzenia w ciągu kilku lat miliona dwustu tysięcy miejsc pracy, właśnie na wsi i w małych ośrodkach miejskich. Projekt był naprawdę dobrze przemyślany. Oparty o stosunkowo niewielkie środki, nie obciążał bardzo budżetu państwa i miał duży wymiar" - mówił w Sokółce.

Powiedział, że projekt został odrzucony, choć popierali go - jak to określił - "właściwie wszyscy, nawet ci od tego z Biłgoraja (Ruch Palikota)". "Mimo wszystko został odrzucony na takiej zasadzie +nie, bo nie+, ponieważ Prawo i Sprawiedliwość go wysunęło, to wobec tego go nie będzie" - powiedział Kaczyński.

W jego ocenie, ze strony rządzących "mamy do czynienia z takim już zupełnie irracjonalnym oporem, żeby działać w interesie bądź co bądź 40 procent społeczeństwa, licząc samą wieś, a jeżeli doliczyć mniejsze miasta, to jest powyżej połowy polskiego społeczeństwa".

Odpowiadając na pytania od uczestników spotkań zapewnił m.in., że w razie dojścia do władzy PiS przywróci obowiązujący dotąd wiek emerytalny (kobiety 60 lat, mężczyźni 65 lat), w służbie zdrowia zmieni jej finansowanie nie poprzez NFZ, ale z budżetu państwa.

Apelował o czynne angażowanie się w życie polityczne. "Jest także wielka potrzeba zaangażowania się w to, żeby nam nie sfałszowano wyborów" - mówił prezes PiS. Powiedział, że gdyby przyjrzeć się wynikom wyborów samorządowych, to "ilość głosów nieważnych w niektórych regionach wskazuje wyraźnie na to, że coś tam jest niedobrze". Uważa wobec tego, że potrzebny jest "wielki ruch społeczny", by - jak to ujął - można było się temu przeciwstawić.

"To dziesiątki tysięcy ludzi musi się zaangażować w to, żeby pilnować w obwodowych komisjach wyborczych tego procesu podliczania głosów, tak żeby nas nikt nie mógł oszukać. To jest naprawdę bardzo ważne" - mówił. Dodał, że PiS chce "wziąć odpowiedzialność za Polskę", ale musi mieć samodzielną większość. "Trzeba dążyć do tego, żeby powstał naprawdę szeroki front, żebyśmy mogli odnieść wielkie zwycięstwo, żeby przyszedł dzień prawdziwego przełomu" - podkreślił Kaczyński.

Kolejny raz prezes PiS odniósł się też do kwestii unijnego pakietu klimatycznego. Ocenił, że to "worek z kamieniami" narzucony na plecy polskiej gospodarki. Jako "ohydne" działanie szef PiS określił przerzucanie odpowiedzialności na poprzedniego prezydenta Lecha Kaczyńskiego za przyjęcie "szkodliwych" dla Polski zapisów.

Skomentował w ten sposób słowa premiera Donalda Tuska, który powiedział we wtorek, że "możliwość zawetowania pakietu była w marcu 2007 r., wtedy kiedy to premier Kaczyński i prezydent Kaczyński o tym decydowali". Tusk zaznaczył, że nie zdecydowali się oni wówczas na to, a kiedy on został premierem, możliwości użycia weta w tej sprawie już nie było, co - jak tłumaczył - wynika z procedury podejmowania decyzji w UE.

"Tylko i wyłącznie nadzieje Donalda Tuska na jakieś sukcesy osobiste spowodowały, że on nie zastosował weta, bo żadnej przesłanki racjonalnej nie było, a teraz, co jest ohydne, próbuje na zmarłego mego śp. brata przerzucać odpowiedzialność, chociaż brat podjął zupełnie inne decyzje w zupełnie innych okolicznościach, i w dalszym ciągu zachował prawo weta" - powiedział Kaczyński.

Jego zdaniem, decyzje podjęte w 2007 roku przez jego rząd i ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego Polsce nie szkodziły, a gdyby ktoś próbował je zmienić, to można było zastosować weto. "Oczywiście bratu do głowy nie przychodziło, że polski rząd może nie zastosować weta w tej sytuacji. Sto procent odpowiedzialności Donalda Tuska za wielkie szkody w polskiej gospodarce. Będziemy z tym twardo walczyć" - zapowiedział Kaczyński.

W marcu 2007 r. - za rządów PiS i prezydentury Lecha Kaczyńskiego - na szczycie UE określono i zatwierdzono cele Unii w walce ze zmianami klimatu. Ówczesne ustalenia stały się podstawą do negocjacji i opracowania pakietu klimatyczno-energetycznego. Pakiet ten został następnie zatwierdzony pod koniec 2008 r., gdy rządy sprawowała już ekipa PO-PSL.

Unijne porozumienie klimatyczne z 2008 roku nakazuje państwom członkowskim osiągnięcie w 2020 roku tzw. celu 3x20 - czyli redukcji o 20 proc. emisji CO2, zwiększenia o 20 proc. efektywności energetycznej i 20 proc. udziału energii uzyskanej z odnawialnych źródeł w całej produkcji energii. Przeciwnicy pakietu klimatycznego wskazują, że jest on szkodliwy dla polskiej gospodarki, ponieważ przez konieczność redukcji CO2 wpływa na nasz sektor energetyczny, który jest głównie oparty na węglu.(PAP)

rof/ agy/ ksi/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)