Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kaczyński: nie było specjalnych narad ws. Blidy

0
Podziel się:

Nie było specjalnych działań w sprawie Barbary Blidy, spotkania w
kancelarii premiera dotyczyły szerszej sprawy nadużyć w handlu węglem; w sprawie Blidy nie było
żadnych nacisków - powiedział przed komisją badającą okoliczności śmierci b. posłanki SLD Jarosław
Kaczyński.

Nie było specjalnych działań w sprawie Barbary Blidy, spotkania w kancelarii premiera dotyczyły szerszej sprawy nadużyć w handlu węglem; w sprawie Blidy nie było żadnych nacisków - powiedział przed komisją badającą okoliczności śmierci b. posłanki SLD Jarosław Kaczyński.

Tematyka środowego wysłuchania prezesa PiS przed komisją śledczą dotyczyła jego narad z ministrami i szefami służb specjalnych w okresie, gdy był szefem rządu. Posłów szczególnie interesowała narada, która odbyła się w kancelarii premiera w I kwartale 2007 r., a na której poruszono sprawę afery węglowej.

Szef PiS mówił, że jego narady w kancelarii premiera nie dotyczyły tylko Barbary Blidy, a jej nazwisko przewijało się wśród innych spraw i nazwisk. "Nie było sprawy Blidy jako przedmiotu jakichś oddzielnych działań" - zeznał. Zapewnił też, że w sprawie Blidy nie było żadnych nacisków.

"Chcę bardzo mocno podkreślić, żeby to było w protokole, że nie było żadnej sprawy Barbary Blidy" - zaznaczył. Mówił, że nazwisko Blidy pojawiło się na marginesie sprawy węglowej i nie było przedmiotem szczególnego zainteresowania. "Krótko mówiąc, gdzieś tam mignęło" - zaznaczył świadek i dodał, że w sprawie tej pojawiło się też wiele innych nazwisk.

"O sprawie nadużyć w sferze handlu węglem usłyszałem w połowie lat 90. od mojego świętej pamięci brata, który był wówczas szefem NIK" - powiedział Kaczyński. Dodał jednak, że była to wtedy ogólna wiedza - że coś złego się dzieje w tej dziedzinie, ale wiedza ta "nie była skonkretyzowana".

Zapewnił, że nic mu nie wiadomo o naciskach w sprawie węglowej. "W moim najgłębszym przekonaniu żadnych takich nacisków nie było" - powiedział, odpowiadając na pytanie Wojciecha Szaramy (PiS). "U źródeł powstania tej komisji leży teza o rzekomych naciskach wywieranych przez osoby związane ze sprawowaniem władzy publicznej w Polsce na prokuratorów i funkcjonariuszy prowadzących postępowanie, które zakończyło się projektem postawienia zarzutów Blidzie" - mówił poseł PiS. Kaczyński zaprzeczył istnieniu nacisków, dodał, że nie wydawał nigdy poleceń prokuratorom, bo nie miał do tego uprawnień.

"Uczestnicy narad generalnie mieli swobodę doboru tematów, choć nie wykluczam, że w jakichś momentach mogłem ingerować, jeśli uznałem, że sprawa ma charakter drugo- lub trzeciorzędny" - powiedział Kaczyński.

Były premier powiedział, odnosząc się do tzw. afery węglowej, że "sprawa postępowała" i "w pewnym momencie, po dwóch czy trzech miesiącach od narady, doszło do tak zwanej realizacji".

Marek Wójcik (PO) pytał, jaką część narady, na której poruszono temat sprawy węglowej, poświęcono tej kwestii. "Nie potrafię powiedzieć, na pewno nie była to sprawa nieważna, ale była jedną z kilku ważnych" - odpowiedział Kaczyński. Zaznaczył też, że nie otrzymał "do ręki" żadnych materiałów lub zeznań ze sprawy węglowej.

Zeznał, że nazwisko Blidy padło na tej naradzie, ale "jako jedno z wielu". Oprócz tego nazwiska, jak dodał, padły też inne nazwiska polityków - zarówno lewicowych, jak i prawicowych. Odmówił podania nazwisk, wskazując na ochronę dóbr osobistych. Według Kaczyńskiego, narada dotyczyła dużej operacji - "obejmującej 20-30-40 osób", w tym Barbary Blidy.

"Była osobą znaną, należała do damskiej czołówki SLD" - powiedział Kaczyński o b. posłance SLD. Dodał, że była postacią znaną na Śląsku, lubianą w Sejmie. "Wiem od osób spoza tej partii, także od mojego świętej pamięci brata, że była osobą łatwą w kontakcie, sympatyczną. Ja jej osobiście nie znałem" - mówił.

Powiedział też, że przed zatrzymaniami sugerował, by wobec kobiet nie stosować metod używanych przy zatrzymywaniu niebezpiecznych przestępców, by np. nie zakuwać ich w kajdanki. "Prosiłem, żeby w stosunku do kobiet nie stosować tego wyprowadzenia w kajdankach, uważałem to za bezzasadne" - powiedział prezes PiS.

Dodał, że jego sugestia "była związana z jednym niedobrym doświadczeniem" - sposobem zatrzymania Emila Wąsacza. Były premier powiedział, że liczył, iż prośba zostanie przekazana funkcjonariuszom dokonującym przeszukania i zatrzymania. Podkreślał, że nic nie wiedział, by był plan aresztowania Blidy, znany mu był tylko zamiar zatrzymania.

Relacjonując narady z ministrami i szefami służb powiedział, że odbywały się one nieregularnie i dotyczyły np. przestępczości związanej z narkotykami. Na pytanie o merytoryczny cel narad w kancelarii premiera odpowiedział, że miały służyć koordynacji działań służb i ministerstw. Dodał, że odniósł wrażenie, iż służby odpowiedzialne za walkę z przestępczością i bezpieczeństwo państwa działają na zasadzie - "proszę mi wybaczyć to określenie - każdy sobie rzepkę skrobie". Powiedział, że spotkania "miały charakter legalny", ale nie były protokołowane, tak jak inne formalne spotkania. "Jako premier miałem liczne podstawy prawne, by takie spotkania zwoływać" - ocenił.

Zaznaczył, że jako premier zajmował się także wieloma innymi sprawami, w tym polityką zagraniczną, bezpieczeństwem energetycznym, traktatem lizbońskim, wspieraniem rolnictwa czy "trudną kwestią Natury 2000", którą nazwał, "czymś, co narzuca nam Unia Europejska", a co bardzo utrudnia budowę dróg i autostrad.

Posłowie pytali byłego premiera, dlaczego w spotkaniach, w których uczestniczyli ministrowie sprawiedliwości, spraw wewnętrznych, komendant główny policji i szefowie niektórych służb specjalnych, nie brał udziału minister-koordynator tych służb Zbigniew Wassermann. Kaczyński tłumaczył to niejasną, szczególną sytuacją prawną ministra, który nie był zwierzchnikiem tych służb; niejasne też było, do których tajnych informacji ma dostęp.

Świadkowie wysłuchiwani wcześniej przez komisję mówili, że w naradzie, w której poruszono m.in. tzw. aferę węglową, uczestniczyli oprócz Kaczyńskiego ówcześni ministrowie: sprawiedliwości Zbigniew Ziobro oraz SWiA Janusz Kaczmarek, szef ABW Bogdan Święczkowski, szef CBA Mariusz Kamiński, komendant policji Konrad Kornatowski i prokurator krajowy Tomasz Szałek. Świadkowie różnie określają jednak datę tej narady - na luty lub koniec marca 2007 r.

Kwestię liczby narad, na których poruszano sprawę afery węglowej, oraz przebiegu tych narad, świadkowie komisji przedstawiają rozbieżnie. Przewodniczący komisji Ryszard Kalisz (Lewica) pytany o to przez dziennikarzy powiedział, że jego zdaniem "narady były dwie, jedna w lutym, a druga w marcu (2007), one są trochę przemiennie wyjaśniane". "Plus było trzecie spotkanie premiera Kaczyńskiego z szefem ABW Święczkowskim tuż przed realizacją" - dodał. Blida popełniła samobójstwo podczas próby zatrzymania 25 kwietnia 2007 r.

"Nawet po tych dwóch godzinach mamy wiele wątpliwości, muszą być weryfikowane te zeznania dotyczące chociażby tych narad (...) trzeba to wszystko bardzo dokładnie poukładać" - dodał Kalisz po wysłuchaniu Kaczyńskiego. Szef komisji zaznaczył także, że w związku z tym niewykluczone są konfrontacje przed komisją pomiędzy niektórymi spośród świadków np. Święczkowskim i Kornatowskim, bo "w tej czołówce Kaczmarek, Ziobro, Kaczyński, Święczkowski, Kornatowski zeznania są jakby nie z tego samego lasu". Dodał, że w raporcie końcowym zeznania świadków będą ocenione pod względem wiarygodności, także w odniesieniu do innych zeznań.

Kaczyński w środę tylko odpowiadał na pytania członków komisji, zrezygnował z prawa do swobodnej wypowiedzi. Na samym początku wystąpił, by przerwać jego przesłuchanie o 11.30, aby mógł punktualnie dotrzeć na spotkanie rodzin ofiar katastrofy lotniczej w Smoleńsku z przedstawicielami prokuratury. Komisja ma dokończyć jego przesłuchanie po przerwie wakacyjnej w pracach parlamentu.

Komisja odwołała termin posiedzenia 3 sierpnia, na który był wezwany Ziobro. Były minister sprawiedliwości przysłał do komisji pismo, w którym poinformował, że nie będzie go wówczas w kraju. Anna Zalewska (PiS) ponowiła natomiast swój wniosek o wezwanie na świadka Mariusza Kamińskiego. Jak uzasadniła, jest to jedyny uczestnik narady, który nie został wezwany przez komisję. Wniosek ma być rozstrzygnięty na jednym z kolejnych posiedzeń. Na czwartek komisja zaplanowała niejawne wysłuchanie Janusza Kaczmarka.(PAP)

mja/ brw/ itm/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)