*Szef PiS Jarosław Kaczyński uważa, że jeżeli raport komisji Jerzego Millera byłby słuszny "co do głównej przyczyny katastrofy", to byłby "wielkim oskarżeniem" rządu Donalda Tuska. Według niego, raport przyznaje, iż katastrofa smoleńska była efektem "wojny z prezydentem". *
W zeszły piątek komisja kierowana przez szefa MSWiA Jerzego Millera ogłosiła raport na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Szef PiS nie komentował do tej pory ustaleń komisji Millera. Jak zaznaczył Kaczyński w środę na konferencji prasowej, gdyby przyjąć, że raport jest słuszny "co do głównej przyczyny katastrofy" - "to byłby on wielkim, bardzo wielkim oskarżeniem Donalda Tuska i całej polityki wojny z prezydentem".
"Jeśli przyjąć założenia tego raportu, to jest to wielkie samooskarżenie i przyznanie, że ta tragedia była tragicznym efektem wojny z prezydentem" - oświadczył J.Kaczyński.
Według niego, przyjmując założenia raportu, trzeba sobie zadać pytanie, czy zmiana załogi Tu-154 M, którym miał lecieć Lech Kaczyńskim "z lepszej na gorszą" była przypadkiem, czy może wynikiem czegoś innego - a więc wojny z prezydentem. "Konstytucyjnie prezydent jest pierwszą osobą w państwie i w oczywisty sposób należała mu się lepsza załoga" - mówił Kaczyński.
Szef PiS stwierdził też, że w raporcie nie opisano tego, co wydarzyło się przed 10 kwietnia 2010 r. Jak mówił, nie ma tam nic o rozdzieleniu wizyt w Katyniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska. "Gdyby ich nie rozdzielono, z pewnością nie byłoby tej katastrofy" - ocenił.(PAP)
ann/ tgo/ mok/ ura/