Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kalinowski: nie rozmawiałem z Sobiesiakiem o prawie hazardowym

0
Podziel się:

Kierownik wrocławskiego Urzędu Stanu Cywilnego Henryk Kalinowski powiedział
w środę przed komisją śledczą, że nigdy nie rozmawiał z biznesmenem branży hazardowej Ryszardem
Sobiesiakiem o. jego "pozasportowej" działalności biznesowej ani o pracach nad zmianami w
przepisach dotyczących hazardu.

Kierownik wrocławskiego Urzędu Stanu Cywilnego Henryk Kalinowski powiedział w środę przed komisją śledczą, że nigdy nie rozmawiał z biznesmenem branży hazardowej Ryszardem Sobiesiakiem o. jego "pozasportowej" działalności biznesowej ani o pracach nad zmianami w przepisach dotyczących hazardu.

Jak zeznał, zna Sobiesiaka od 1996 lub 1997 r. "Byłem przewodniczącym wojewódzkiej komisji ds. bezpieczeństwa imprez masowych i wtedy spotkałem, poznałem pana Sobiesiaka, który był we władzach Śląska (klubu piłkarskiego - PAP)" - powiedział. Sam Kalinowski również jest związany z Wojskowym Klubem Śląsk Wrocław.

Dodał, że jego kontakty z Sobiesiakiem były od tego czasu "rzadkie". Jak tłumaczył, biznesmen zwrócił się do niego m.in. z prośbą o pomoc w przyspieszeniu opublikowania uchwały rady gminy w Dzienniku Urzędowym. Na pytanie, jakie Kalinowski miał możliwości w tej sprawie, świadek odpowiedział: "Mogłem tylko poprosić moich kolegów z Urzędu Wojewódzkiego". Dodał, że poprosił o to, ale nie wie, czy opublikowanie tej uchwały zostało przyspieszone.

Kalinowski, pytany przez posłów o rozmowę z Sobiesiakiem z 29 września 2008 r., odpowiedział, że jej nie pamięta.

Według materiałów CBA dotyczących tzw. afery hazardowej, Sobiesiak rozmawiał z Kalinowskim telefonicznie tuż po swoim spotkaniu z ówczesnym wicepremierem Grzegorzem Schetyną w hali głównej wrocławskiego lotniska 29 września 2008 r. Schetyna, który zeznawał przed komisją w lutym, powiedział, że to Sobiesiak zabiegał o to spotkanie, a on nie pamięta dokładnie, jaki był jego temat. Schetyna postawił tezę, że rozmowa prawdopodobnie dotyczyła Wojskowego Klubu Sportowego Śląsk Wrocław, a wskazywać na to może fakt, że - według sporządzonych w CBA stenogramów z rozmów telefonicznych Sobiesiaka - zaraz po ich spotkaniu biznesmen skontaktował się właśnie z Kalinowskim.

Pytany, kiedy dowiedział się o tym, że jego nazwisko pojawia się w stenogramach CBA, Kalinowski poinformował, że w przeddzień publikacji prasowej, w której pojawiło się jego nazwisko, zadzwonili do niego dziennikarze z pytaniem, czy zna Sobiesiaka. "Pytali o sprawy związane z biznesem Sobiesiaka" - dodał.

12 października 2009 roku w dzienniku "Polska. The Times" ukazał się artykuł, informujący o tym, że Sobiesiak po spotkaniu ze Schetyną na wrocławskim lotnisku zadzwonił do Kalinowskiego. W tym samym artykule pojawiła się informacja o tym, że nazwisko Kalinowskiego pojawia się w stenogramach CBA.

"Wyszło z tej rozmowy, że oni mają informację z Warszawy, o tym, że będzie publikacja na temat tego, że dzwonił do mnie pan Sobiesiak i rozmawiał ze mną na temat pana Schetyny" - powiedział Kalinowski. Zaznaczył, że jeden z dziennikarzy był z gazety "Polska. The Times".

Jak wyjaśnił, dziennikarze powiedzieli mu, że chodzi o publikację dotyczącą tego, że "dzwonił do niego Sobiesiak i skarżył się na Schetynę". "Pytali mnie, czy pamiętam tę rozmowę. Odpowiedziałem, że nie" - dodał. Zaznaczył, że nie dopytywał, o jaką publikację dokładnie chodzi.

Jak zeznał, tego samego dnia, kiedy byli u niego dziennikarze, po południu zadzwonił do niego Schetyna. "Zadzwonił do mnie pan premier z pytaniem: +słuchaj, o co chodzi z Sobiesiakiem, czy ja miałem coś tobie załatwić za pośrednictwem Sobiesiaka?+. Ja mówię, że absolutnie nie. No to mówi: +to o co chodzi?+. Ja mówię, że ewentualnie może być tak, że rozmawialiśmy z Sobiesiakiem na temat WK Śląsk" - mówił Kalinowski.

Dodał, że powiedział Schetynie o rozmowie z dziennikarzami. Jak mówił, Schetyna nie pytał o to, co on powiedział dziennikarzom.

Pytany przez Andrzeja Derę (PiS), dlaczego powiedział Schetynie, że byli u niego dziennikarze w sprawie związanej z aferą hazardową, odpowiedział: "To było dla mnie naturalne".

Świadek powiedział też, że do czasu rozmowy z dziennikarzami nie miał świadomości, "iż wybuchła jakaś afera hazardowa". 1 października 2009 r. "Rzeczpospolita" napisała, że ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński wysłał do premiera, prezydenta, Sejmu i Senatu informacje dotyczące zagrożenia interesu ekonomicznego państwa w związku z przygotowywaniem projektu nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych. Wtedy opinia publiczna dowiedziała się o tzw. aferze hazardowej.

Kalinowski zaznaczył, że w okresie objętym pracami komisji, nie miał związku z pracami nad ustawą o grach. Zeznał, że nie wie nic o ewentualnym przecieku o akcji CBA. Podkreślił, że nie zna byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego i szefa jego gabinetu politycznego Marcina Rosoła. Jak powiedział, nie zna również byłego szefa klubu PO, b. szefa sejmowej Komisji Finansów Publicznych Zbigniewa Chlebowskiego.

Kalinowski zeznał też, że nie zna biznesmena branży hazardowej Jana Koska. Przyznał jednak, że zna Jarosława Charłampowicza, ale nigdy nie kontaktował się za jego pośrednictwem ze Schetyną. "To znajomość okazjonalna, bardzo sporadyczna" - podkreślił. Schetyna przed komisją zeznał, że jego asystent społeczny Jarosław Charłampowicz, obecnie wiceprzewodniczący sejmiku dolnośląskiego, w wyborach samorządowych w 2006 roku otrzymał finansowe wsparcie od Sobiesiaka.

Kalinowski powiedział, że Sobiesiak kontaktował się z nim po swoim przesłuchaniu przed komisję śledczą. "Zadzwonił do mnie i zapytał, czy w związku z tym, co się narobiło, czy ja z tego tytułu mam jakieś problemy" - powiedział. "Dlaczego mógłby się pan Sobiesiak tak strasznie o pana zmartwić?" - dopytywała Beata Kempa (PiS). "Pojawiło się moje nazwisko i się zmartwił" - odparł Kalinowski. Jak zaznaczył, Sobiesiak "absolutnie nie skarżył mu się", że jest podsłuchiwany. (PAP)

luo/ mzk/ mok/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)