Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kalisz: nie ma wątpliwości - postanowienie podpisał Wilczyński

0
Podziel się:

#
dochodzi wypowiedź posła Zbigniewa Wassermanna (PiS)
#

# dochodzi wypowiedź posła Zbigniewa Wassermanna (PiS) #

10.09.Warszawa (PAP) - Przewodniczący sejmowej komisji śledczej badającej okoliczności śmierci Barbary Blidy ocenił po piątkowym posiedzeniu sejmowych śledczych, iż obecnie nie ma wątpliwości, że postanowienie o wszczęciu śledztwa, które objęło także b. posłankę SLD, podpisał katowicki prokurator Jarosław Wilczyński.

W sprawie okoliczności sporządzenia datowanego na 3 marca 2006 roku postanowienia komisja przesłuchała Wilczyńskiego i byłego katowickiego prokuratora Jacka Krawczyka. W końcu kwietnia Krawczyk miał zeznać w prokuraturze, że jego podpis na postanowieniu o wszczęciu śledztwa jest podrobiony. Do podpisania postanowienia przyznał się Wilczyński.

W piątek Wilczyński potwierdził przed komisją, że to on sporządził brudnopis postanowienia dla maszynistki, potem podpisał parafą czystopis z adnotacją "wz" - w zastępstwie. Zaznaczył, że w postanowieniu nie było mowy o Blidzie, dokument dotyczył wszczęcia postępowania w sprawie domniemanego udzielania korzyści osobom pełniącym funkcje publiczne.

"Od tej sytuacji minęło kilka lat, to była rutynowa czynność, nie jestem w stanie podać bliższych szczegółów" - zaznaczył prokurator. Dodał jednak, że Krawczyk powinien pamiętać, iż podpisywał dokument. Zaznaczył, iż z podziału obowiązków w prokuraturze wynikało, iż zastępował prok. Krawczyka.

Danuta Pietraszewska (PO) pytała Wilczyńskiego, dlaczego nie zawiadomił Krawczyka, że podpisał za niego dokument. "To pogląd wygłaszany przez panią poseł" - odpowiedział Wilczyński. Przesłuchiwany prokurator zaznaczył, iż wszystko wykonywał w porozumieniu z prok. Krawczykiem. "Nie uprawialiśmy żadnej partyzantki w swoich sprawach" - zaznaczył Wilczyński.

Zeznający jednak bezpośrednio po nim Krawczyk zaznaczył, iż nie pamięta sytuacji, aby ktoś go informował o podpisaniu za niego w zastępstwie postanowienia o wszczęciu śledztwa. "Nie przypominam sobie sytuacji, żeby ktoś mnie informował, że takie postanowienie zostanie na mnie wypisane, zresztą ja nikogo nie prosiłem. Myślę, że na tyle byłem kompetentny, żeby takie postanowienie samodzielnie wydać" - zeznał Krawczyk. Dodał, że 3 marca 2006 roku, na kiedy datowane jest postanowienie, był w pracy.

Krawczyk zeznał też, iż kiedy w kwietniu w stołecznej prokuraturze okazano mu dokument, "nie przyszło mu do głowy", że Wilczyński mógł go podpisać. Dodał, iż zapewne inaczej niż Wilczyński "sformułowałby tezę postanowienia i jego uzasadnienie". Zaznaczył, że w jego ocenie fakt, iż sprawę prowadzono, wynikał z jednej strony z przepisów kodeksowych, bo na ówczesnym etapie nie można jej było zakończyć umorzeniem. "Po drugie wynikało to z zainteresowania nowych władz prokuratury okręgowej i apelacyjnej w Katowicach" - mówił.

Odnosząc się do kwestii wiarygodności innego ze świadków w sprawie afery węglowej - byłego posła Ryszarda Z. - który m.in. w lutym 2005 roku informował prokuraturę apelacyjną o domniemanych zachowaniach korupcyjnych w sprawach węglowych, Krawczyk powiedział, że osoba ta była dla niego "całkowicie niewiarygodna".

"Nie chciałbym być odebrany, że prowadząc to postępowanie, miałbym zyskiwać sobie status obrońcy lewicy (...), ale w protokołach z zeznań Ryszarda Z. pojawia się też jedno ciekawe nazwisko (...) - chodzi o posła Zbigniewa Wassermanna" - powiedział Krawczyk. Dodał, że nie ma wiedzy o tym, aby weryfikowano w prokuraturze ten wątek.

Wojciech Szarama (PiS) powiedział, iż "przykład jest nietrafiony, bo poseł Wassermann od polskich organów wymiaru sprawiedliwości doznał bardzo wielu upokorzeń".

Z kolei Wassermann powiedział PAP, iż z informacji uzyskanych z ministerstwa sprawiedliwości wie, że słowa Ryszarda Z. były weryfikowane, a cała sprawa wyjaśniona. "Z tego co mi wiadomo, Z. miał zeznać, iż o mojej osobie usłyszał od głównego świadka w sprawie węglowej Barbary K.; K. jednak stanowczo zaprzeczyła, żeby kiedykolwiek wymieniała moje nazwisko i wtedy Ryszard Z. już nie podtrzymał swoich słów" - wyjaśnił Wassermann.

Kalisz, odnosząc się do treści zeznań, ocenił, iż podpisywanie przez prokuratorów w zastępstwie postanowień mających skutki dla podstawowych praw człowieka powoduje rozmycie odpowiedzialności. "To, co pan prokurator (Wilczyński - PAP) powiedział, i co potwierdzali inni prokuratorzy, iż taki jest zwyczaj, to dla mnie on jest niedopuszczalny" - mówił Kalisz. Dodał, że Wilczyński zeznał, że ze sprawą tzw. afery węglowej nie miał nic wspólnego, a potem podpisał "najbardziej istotne postanowienie dotyczące nawet życia człowieka". "Jeśli ja mam przyjąć, że tak powinno być na przyszłość, to ja się z tym nie zgadzam, w prokuraturze musi być indywidualna odpowiedzialność za to, co się podpisuje, to nie może być rutyna" - mówił przewodniczący.

W rozmowie z PAP Kalisz powiedział, iż wyjaśnienia wymaga jeszcze m.in. kwestia formalnej poprawności wyłączenia wątków węglowych, których dotyczyło postanowienie z 3 marca 2006 roku, ze sprawy prowadzonej przeciw Barbarze K. - "śląskiej Alexis".

Piątkowe posiedzenie było ostatnim jawnym posiedzeniem komisji przed przerwą wakacyjną. W przyszłym tygodniu sejmowi śledczy mają się spotkać jednak na zamkniętym posiedzeniu. (PAP)

mja/ itm/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)