Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kanadyjczycy bronią rudych włosów Ani z Zielonego Wzgórza

0
Podziel się:

Wyczyny celebrytów czy zabawne wpadki rzadko trafiają do poważnych
kanadyjskich mediów, ale przefarbowanie Ani z Zielonego Wzgórza na blond poruszyło nawet
najpoważniejsze gazety. Wszystko przez nowe wydanie powieści Lucy Maud Montgomery.

Wyczyny celebrytów czy zabawne wpadki rzadko trafiają do poważnych kanadyjskich mediów, ale przefarbowanie Ani z Zielonego Wzgórza na blond poruszyło nawet najpoważniejsze gazety. Wszystko przez nowe wydanie powieści Lucy Maud Montgomery.

Powieści o "Ani z Zielonego Wzgórza", choć uważane za książki dla nastolatek, mają swoje ważne miejsce w kanadyjskiej literaturze, a postać szczupłej, rudowłosej sieroty, która znalazła dom na Wyspie Księcia Edwarda, to ikona kultury, której zmieniać nie należy.

Kanadyjczykom naraził się wydawca, który korzystając z wygasłych już (w 1993 r.) praw autorskich, postanowił wznowić drukowane wydanie "Ani". W sklepie internetowym Amazon.com znalazła się okładka nowego wydania, na której Ania jest seksowną blondynką o okrągłej twarzy, "wiejską dziewoją" - jak to określił dziennik "The Globe and Mail" - pozującą na tle stogu siana.

Wśród miłośników powieści Lucy Maud Montgomery zawrzało, a kanadyjskie media obficie cytowały kolejne komentarze. O tym, że Ania Shirley "ma rude włosy i ma to wielki wpływ na jej słowa i czyny", że pomysł wydawcy "to wstyd". Narzekano na "seksualizację wizerunku dzieci" i proponowano, by "nowa Ania" zaczęła chodzić na rockowe koncerty Metalliki. "Nie zadzierać z kanadyjskimi ikonami, bojkotować Amazon" - nawoływał jeden z krytyków. Dyskusja rozgorzała na stronie samego sklepu i na Twitterze. Wśród opinii na Amazon.com dominują: "Kupcie tę książkę, ale nie to wydanie", "Ania to nie seksowna blondynka", "Co do licha jest na tej okładce?".

Cytowana przez telewizję CBC członkini Literackiego Towarzystwa im. L.M. Montgomery przypomniała, że sama pisarka miała bardzo krytyczne podejście do projektów okładek swoich książek i bardzo wątpliwe, by zaakceptowała nowy projekt.

Pomysł zaprezentowany przez firmę CreateSpace został po prostu wyśmiany przez krytyków, którzy wskazywali na niespójność między wizerunkiem dziewczynki opisanym w książce a tym z nowej okładki. Dziennik cytował profesora literatury z Uniwersytetu Toronto, Nicka Mounta, który powiedział, że "jeśli istnieje jakakolwiek książka, która jest wspólna dla wszystkich Kanadyjczyków, wliczając w to nawet najmłodsze pokolenie, to jest to właśnie +Ania z Zielonego Wzgórza+ i naruszanie tego wizerunku jest proszeniem się o kłopoty".

"The Globe and Mail" zwraca uwagę, że przypadek dziwacznego wydania książki to spotykana praktyka. Rozmaici niezależni wydawcy korzystają z faktu, że wiele klasycznych pozycji literatury można wydać bez płacenia za prawa autorskie, wymyślając jedynie nową okładkę, do czego zresztą wykorzystywane są zdjęcia z tanich serwisów fotograficznych. Książki drukuje się dopiero po otrzymaniu zamówienia.

Jednak dom wydawniczy, który chce wykorzystać dostępność "Ani" w ramach domeny publicznej, może narazić się na duże kłopoty. Telewizja CBC przypomina, że o ile nie ma kwestii praw autorskich, o tyle poważna jest sprawa wizerunku fikcyjnej Ani. Jest on kontrolowany przez swego rodzaju urząd licencyjny ds. Ani z Zielonego Wzgórza, w skład którego wchodzą spadkobiercy kanadyjskiej pisarki i rząd prowincji Wyspa Księcia Edwarda. Każdy, kto chce wykorzystać wizerunek powieściowej Ani, powinien się najpierw w tej sprawie porozumieć z zarządzającymi prawami do wizerunku bohaterki powieści Montgomery.

Z Toronto Anna (Ania) Lach (PAP)

lach/ akl/ ro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)