Poseł Włodzimierz Karpiński jest rywalem Janusza Palikota w wyborach na szefa zarządu regionu lubelskiego Platformy Obywatelskiej. Na zjeździe PO w Lublinie w sobotę delegaci rozpoczęli wybory przewodniczącego.
Palikot przedstawiając swój program jako główny cel zapowiedział osiągnięcie dobrego wyniku w wyborach samorządowych na Lubelszczyźnie, w tym wynegocjowanie dla PO stanowiska marszałka województwa w następnej kadencji samorządu i większy udział PO w koalicjach rządzących powiatami. Zaznaczył, że aby to osiągnąć, konieczne jest zwycięstwo Bronisława Komorowskiego w wyborach na prezydenta RP. Przypominał, że od czasu, gdy został szefem PO w regionie, liczba członków tej partii wzrosła trzykrotnie - z tysiąca do trzech tysięcy osób i nadal rośnie.
Palikot obiecał, że po ewentualnym zwycięstwie będzie współpracował ze swoimi konkurentami, bo - jak podkreślił - PO jest dojrzałą formacją polityczną.
Karpiński zapewniał, że nie deprecjonuje dotychczasowych osiągnięć PO na Lubelszczyźnie, ale - jak stwierdził - zdolności Palikota lepiej mógłby on wykorzystać dla regionu na centralnym szczeblu polityki. Zaznaczył, że na Lubelszczyźnie wzrasta poparcie dla PiS i wzywał do zmiany oblicza PO w regionie. Tylko wtedy - jego zdaniem - Platforma może dobrze wykorzystać dotychczasowe osiągnięcia.
Karpiński w materiałach rozdawanych delegatom przedstawił badania socjologiczne, z których wynika, że choć rozpoznawalność Palikota jest bardzo wysoka, to jego działalność źle ocenia 42 proc. badanych, a 35 proc. nie ma jednoznacznej oceny.
W dyskusji zwolennicy Palikota podkreślali, że jego porażka byłaby sygnałem o konfliktach w PO i "prezentem" dla PiS. Delegaci popierający Karpińskiego mówili, że popularność Palikota nie przenosi się na wynik wyborczy partii na Lubelszczyźnie, gdzie dominuje elektorat tradycyjny, związany z Kościołem. (PAP)
kop/ ren/ gma/