Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Karta: dokument prof. Lebiediewej nie jest białoruską listą katyńską

0
Podziel się:

#
dochodzi wypowiedź prezesa Ośrodka Karta
#

# dochodzi wypowiedź prezesa Ośrodka Karta #

21.06. Warszawa (PAP) - Dokument odnaleziony przez prof. Natalię Lebiediewą w rosyjskich archiwach z całą pewnością nie jest białoruską listą katyńską - oświadczył Ośrodek Karta, w którego zasobach znajduje się lista "odkryta" przez rosyjską badaczkę.

O odkryciu białoruskiej listy katyńskiej poinformowała w czwartek "Gazeta Wyborcza".

"To nie jest lista białoruska. Na podstawie porównania skanu strony z wykazu odnalezionego przez prof. Natalię Lebiediewą umieszczonego na stronie internetowej www.gazeta.pl i w dzisiejszym wydaniu +Gazety Wyborczej+ z odpowiednią stroną z wykazu, który znajduje się w zbiorach Ośrodka Karta, możemy z całą pewnością stwierdzić, że znaleziony wykaz nie jest +listą białoruską+" - napisali w oświadczeniu przesłanym PAP badacze z Ośrodka Karta.

Wykaz znaleziony przez prof. Lebiediewą to "Księgi ewidencji osób odkonwojowanych w latach 1939-1940 przez konwoje specjalne 15. brygady wojsk konwojowych NKWD ZSRR (stacjonującej w Białoruskiej SRR)". "Dokument ten odnalazł w Rosyjskim Państwowym Archiwum Wojskowym w Moskwie na początku lat 90. dr Aleksander Gurianow ze stowarzyszenia +Memoriał+, który badał materiały archiwalne wojsk konwojowych w związku z opracowywaniem katalogu transportów deportacyjnych" - poinformowała Karta.

Badacze dodali, że Gurianow podał sygnaturę Jędrzejowi Tucholskiemu, ówczesnemu wicedyrektorowi Centralnego Archiwum MSWiA, który oficjalnie zamówił kserokopię dla archiwum i udostępnił egzemplarz Ośrodkowi Karta do prac badawczych "Indeksu Represjonowanych".

Karta podała, że w "księgach ewidencji" figurują osoby aresztowane na Białorusi w okresie od jesieni 1939 r. do wiosny 1940 r. "W trakcie prac badawczych +Indeksu Represjonowanych+ ustaliliśmy na podstawie Ksiąg ewidencji kilkadziesiąt nazwisk potencjalnych ofiar z listy białoruskiej (...). Jednak część nazwisk to osoby, które po aresztowaniu zostały uwięzione w łagrach" - podała Karta. Dodała, że biogramy więźniów figurują w tomach "Indeksu Represjonowanych" pt. Więźniowie łagrów w rejonie Workuty (cz. 1 tomu X, Warszawa 1999) i "Aresztowani na Zachodniej Białorusi" (tom XV, Warszawa 2003).

"Ogłoszono odkrycie listy białoruskiej, jednego z najbardziej poszukiwanych dokumentów związanych z represjami sowieckimi na obywatelach Polski przedwojennej. Dokument jest szczególnie ważny ze względu na znaczenie zbrodni katyńskiej i ważne jest dopełnienie informacyjne zasobu danych, jakie Polska posiada. Dokument, który +Gazeta Wyborcza+ przedstawiła jako nowe znalezisko znamy od lat 90. i jest w naszym Indeksie Represjonowanych. Dokument był przez nas analizowany, także w tym co nazywamy hipotezą listy białoruskiej" - mówił podczas konferencji prasowej prezes Ośrodka Karta Zbigniew Gluza.

Jak zaznaczył, jest zaskoczony całą sprawą, ponieważ upublicznione w dokumencie dane znalazły się już w materiałach przekazanych przez stronę polską stronie rosyjskiej w ostatnim czasie. "To jest lista tysiąca kilkuset osób, które mają być potencjalnymi ofiarami z listy białoruskiej. To zostało przekazane stronie rosyjskiej i dokument był podstawą tej hipotezy. Po przeanalizowaniu części nazwisk znajdujących się na zamieszczonej przez +Gazetę+ liście okazało się np. że mamy udokumentowane losy 300 z tych osób i są to więźniowie łagrów po wyrokach sowieckich, z całą pewnością nie osoby z listy białoruskiej. To jest w zasadzie jednoznaczny dowód, że nie może to być ani lista, ani jej jakaś część. Po prostu jest to co innego" - podkreślił Gluza.

Jego zdaniem dokument jest oczywiście ważny i był przez lata przez Kartę traktowany jako jeden z podstawowych. "Tyle tylko, że nigdy nie ogłaszaliśmy jego istnienia, ponieważ sam w sobie niczego nie wyjaśnia. Jest po prostu jednym z etapów i takich dokumentów jest bardzo dużo. Oczywiście hipotezę listy białoruskiej można dokonać, jednak to jest bardzo odległe od finalnego spisu i to hasło o odnalezieniu rzucone dzisiaj jest po prostu zaburzeniem życia społecznego. Uważamy, że dane o osobach z tzw. listy białoruskiej są z posiadaniu tych, którzy dokumenty sowieckie mają. Może nie w postaci listy, może spisu imiennego i uważam, że woli do przekazania nie było. Szkoda, że dajemy po polskiej stronie taki sygnał, że rzecz już się stała" - ocenił prezes Ośrodka Karta.

"Indeks Represjonowanych" - prowadzony od 1988 r. przez Ośrodek Karta, dokumentujący i upowszechniający najnowszą historię Polski i Europy Środkowo-Wschodniej - to jedyny w Polsce program badawczy zajmujący się całościową imienną dokumentacją losów obywateli polskich represjonowanych przez organa władzy sowieckiej w latach 1939-56. Wieloletnim partnerem Indeksu jest rosyjski Memoriał, pozarządowa organizacja broniąca praw człowieka w Rosji i dokumentująca zbrodnie stalinizmu.

Białoruska lista katyńska, którą historycy uważają za jedną z największych tajemnic zbrodni katyńskiej z 1940 r., dotyczy 3870 polskich obywateli (z liczby ok. 22 tys. wszystkich ofiar zbrodni katyńskiej). Po agresji ZSRR na Polskę 17 września 1939 r. osoby te były aresztowane przez NKWD we wschodnich województwach II Rzeczpospolitej, a następnie zamordowane z rozkazu Stalina najprawdopodobniej w więzieniu NKWD w Mińsku. Przypuszczalnie miejscem pogrzebania Polaków są Kuropaty pod Mińskiem (obecnie w granicach miasta), które były terenem pochówku ofiar NKWD w latach 1937-1941.(PAP)

nno/ akn/ ls/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)