Prezydent Afganistanu Hamid Karzaj zaapelował w sobotę do przywódców religijnych i plemiennych, aby poparli edukację kobiet, która - jako sprzeczna z zasadami islamu - była zakazana przez talibów w czasach ich rządów w latach 1996-2001.
Z okazji rozpoczęcia roku szkolnego w Afganistanie prezydent określił edukację kobiet jako "elementarną i niezmiernie istotną" kwestię dla kraju.
W czasach talibów kobietom nie tylko nie wolno było się uczyć, ale również pracować i samotnie wychodzić z domu. Tymczasem w 2010 r. 30 proc. uczących się stanowiły kobiety.
Według ministra oświaty Ghulama Faruka Wardaka, "obecnie 8,4 mln afgańskich dzieci uczęszcza do szkół; 39 proc. stanowią dziewczynki", z kolei "9,5 mln dzieci jest tego prawa pozbawionych". Minister nie sprecyzował, jaki odsetek tej liczby stanowią dziewczynki.
"Wciąż jesteśmy jednym z najmniej rozwiniętych krajów na świecie i bez wątpienia nie możemy inaczej się rozwijać jak tylko poprzez edukację" - przyznał afgański prezydent.
Wezwał ugrupowania rebelianckie, w tym zwłaszcza talibów, aby nie zabraniali dzieciom dostępu do edukacji. Według niego takie działanie jest "wrogie wobec afgańskiego narodu i islamu", ponieważ "będzie utrzymywało Afganistan w nędzy".
"Takie działanie czyni nasz kraj niewolniczym, ponieważ bardziej uzależnia od naszych sąsiadów" - podkreślił Karzaj, wzywając islamskich rebeliantów, by "nie atakowali profesorów, ani uczniów".
Chociaż edukacja kobiet była zakazana przez talibów w czasach ich rządów w latach 1996-2001, w dalszym ciągu zdarzają się jednak ataki - m.in. z użyciem kwasu solnego - na uczennice, ich nauczycieli, a także żeńskie szkoły. W 2010 r. doszło do kilku przypadków rozpylenia gazów w szkołach dla dziewcząt i masowych zatruć uczennic. (PAP)
cyk/ jbr/
11063545 arch.