Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Katowice: Pierwsi świadkowie zeznawali ws. handlu kościelną ziemią

0
Podziel się:

#
dochodzą m.in. wypowiedzi świadków
#

# dochodzą m.in. wypowiedzi świadków #

04.10. Katowice (PAP) - Przedstawiciele Towarzystwa Pomocy dla Bezdomnych im. św. Brata Alberta w Krakowie zeznawali w czwartek przed katowickim sądem w procesie oskarżonych o nieprawidłowości, związane z zakupem gruntów zwróconych Kościołowi przez Komisję Majątkową.

Sąd przesłuchał też pełnomocników zaangażowanych w kupno nieruchomości. To pierwsi świadkowie przesłuchiwani w tym procesie. Na ławie oskarżonych zasiada wymieniany w rankingach najbogatszych Polaków Jacek D. i członkowie jego rodziny. Prokuratura zarzuca im nabywanie kościelnej ziemi z naruszeniem prawa pierwokupu.

Sprawa ma związek z Markiem P., pełnomocnikiem instytucji kościelnych w sprawach toczących się przed Komisją. Według śledczych to za jego pośrednictwem Jacek D. kupował nieruchomości od Archidiecezji Katowickiej oraz Towarzystwa Pomocy dla Bezdomnych im. św. Brata Alberta w Krakowie.

Oskarżonym zarzucono wyłudzenie poświadczenia nieprawdy poprzez uzyskiwanie dokumentów, które miały stwierdzać, że mieszkają pod określonym adresem. Jak podaje prokuratura, było to konieczne, aby w myśl Ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego mieć status rolnika indywidualnego i nabywać nieruchomości rolne z pominięciem osób uprawnionych, czyli dzierżawców tych nieruchomości lub Agencji Nieruchomości Rolnych, którym przysługiwało prawo pierwokupu.

Jako pierwsza w procesie zeznawała siostra Salwina G., która jest skarbnikiem Towarzystwa Pomocy dla Bezdomnych im. św. Brata Alberta. Potwierdziła, że Marek P. reprezentował Towarzystwo w sprawach zwrotu kościelnej ziemi przed Komisją, załatwiał wszystkie związane z tym sprawy, a później wyszukiwał nabywców tych gruntów.

"Zarząd Towarzystwa nigdy nie miał wpływu na to, kto będzie nabywcą danej nieruchomości, o tym decydował Marek P. - wtedy, kiedy był pełnomocnikiem" - zeznała s. Salwina i dodała, że nie rozmawiała z P. na temat wyboru nabywcy. "P. powiedział, że sprzedaje tym, którzy mają pieniądze" - wspominała. Z zeznań zakonnicy wynika, że do transakcji dochodziło bardzo szybko, czasem 2-3 tygodnie od orzeczenia Komisji Majątkowej.

Z Jackiem D. zetknęła się tylko raz - przy podpisywaniu aktu notarialnego w sprawie sprzedaży nieruchomości w Świerklańcu, które Towarzystwo otrzymało za odebraną w czasach PRL ziemię w Rząsce. Wartość ziemi Komisja Majątkowa wyceniła na ok. 400 tys. zł, za taką też kwotę kupił ją Jacek D.

Zarówno siostra Salwina, jak i prezes Towarzystwa Ryszard K.-R. zeznali, nie podczas sprzedaży ziemi nie wiedzieli, czy zwrócone im grunty, później sprzedane Jackowi D., są dzierżawione. Prezes przyznał, że dzierżawcy zgłaszali sie później z pretensjami. Były dwie lub trzy takie skargi, w sądach złożono dwa powództwa, ale zostały cofnięte, bo dzierżawcy zdali sobie sprawę, że nie mieli prawa pierwokupu - zeznał świadek.

Po przesłuchaniu prezes powiedział dziennikarzom, że Marka P. poznał przy udzielaniu mu pełnomocnictwa. "Wtedy z wiedzy, informacji od innych kościelnych osób prawnych wynikało, że jest bardzo sprawny jako adwokat i w miarę szybko jest w stanie pomóc w odzyskaniu przed Komisją Majątkową nieruchomości" - mówił.

Sąd przesłuchiwał w czwartek także Roberta W., który był pełnomocnikiem Jacka D. przy nabyciu jednej z nieruchomości i radcę prawnego Jacka O., który był pełnomocnikiem przy zawieraniu umów nabycia nieruchomości przez Jacka D. i jego syna Tomasza. Ten drugi świadek zeznał, że akty notarialne, jak i dołączone do nich dokumenty, nie budziły wątpliwości. Zastrzeżeń do nich nie miały też sądy - wskazał.

Świadek wyraził przekonanie, że zgodnie z ustawą o kształtowaniu ustroju rolnego, aby mieć status rolnika indywidualnego wystarczy mieć zdaną maturę, hektar ziemi, zlecić obrabianie tej ziemi innej osobie i być zameldowanym w danej gminie. Radca przyznał, że sam nigdy osobiście nie sprawdzał zgodności dokumentów z rzeczywistością - czy Jacek i Tomasz D. mieszkają tam, gdzie są zameldowani i czy "robią w polu". Jego zdaniem, nie było to wymagane.

"Wiecie, że żyjemy w chorym kraju? Czujecie, czy nie czujecie? (...) Wstydzicie się, że żyjecie w tym kraju? Bo ja się wstydzę" - powiedział po wyjściu z sali rozpraw dziennikarzom Jacek D. Powtórzył, że ani on, ani nikt z jego rodziny nie złamali przepisów i ziemię kupowali całkowicie legalnie. "Jesteśmy niewinni, nie pomyliliśmy się i nie naruszyliśmy prawa, o tym jestem w stu procentach przekonany" - oświadczył.

Innego zdania jest prokuratura i adwokat Paweł Mierzwa, pełnomocnik reprezentujący Aleksandra Czyżowicza - rolnika, który dzierżawił nieruchomość sprzedaną przez Towarzystwo Jackowi D. "Mój mocodawca miał prawo pierwokupu i bardzo chciał kupić tę ziemię, pisał nawet w tej sprawie listy do Towarzystwa Brata Alberta i Marka P., ale zignorowano go zupełnie (...) W efekcie zostały puszczone w łańcuszek rodziny D., potem na zasadzie sztafety pokoleń jeden drugiemu to sprzedawał, darował" - powiedział adwokat.

Czyżowicz uprawia tę ziemię do tej pory, ale jedna z oskarżonych Hanna W. zwróciła się o wydanie nieruchomości. Czyżowicz wcale nie jest przekonany, że W. jest prawną właścicielką. "Pogwałcenie prawa pierwokupu czyni zbycie nieruchomości nieważnym, co oznacza, że własność przysługuje Towarzystwu" - uważa mec. Mierzwa. Sprawa cywilna o wydanie nieruchomości, tocząca się przed gliwickim sądem, została zawieszona do zakończenia sprawy karnej.

Proces rozpoczął się w kwietniu tego roku. Wszyscy oskarżeni oświadczyli wówczas, że nie przyznają się do stawianych im zarzutów. Akt oskarżenia trafił do sądu w listopadzie ub. roku. Sporządziła go gliwicka prokuratura okręgowa.

Poza wyłudzaniem poświadczenia nieprawdy w dokumentach, prokuratura zarzuca oskarżonym także przywłaszczenie praw majątkowych. Uznała też, że sprzedaż lub darowanie nabytych nieruchomości pomiędzy członkami rodziny miało na celu ukrycie, że pochodzą one z przestępstwa. Stąd kolejny zarzut - prania brudnych pieniędzy. Łącznie okazyjne transakcje miały dotyczyć blisko tysiąca hektarów ziemi. Poza Jackiem D. na ławie oskarżonych zasiadają jego syn, córka, żona oraz inni członkowie rodziny. (PAP)

kon/ as/ woj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)