Specjalistka przystawia nam pijawkę za uchem, a kiedy pasożyt do syta napije się krwi, wyciska zawartość pijawki i rozsmarowuje ją na naszej twarzy. Maseczka z własnej krwi była jednym z hitów piątkowego "Dnia Kobiet ze zdrowiem" w Katowicach.
"To alternatywa dla skalpela" - przekonywała prowadząca zabiegi Anna Lofek, odstawiając słoiczek z wijącymi się pijawkami po pokryciu krwawą maseczką twarzy kolejnej pacjentki. "Nic nie bolało, nie czułam obrzydzenia" - zapewniła kobieta.
"Pijawka u niektórych ludzi budzi negatywne skojarzenia, zwłaszcza u mężczyzn, którzy się boją, ale nie chcą się do tego przyznać" - mówiła Lofek. Według niej jest to jednak bezbolesny zabieg, którego efekt widać gołym okiem. "Zmniejszają się płytkie zmarszczki, znikają przebarwienia, skóra jest natleniona, ujędrniona, dobrze odżywiona. Ukąszenie jest delikatne jak poparzenie pokrzywą, nie zawsze wyczuwalne" - dodała.
Efekt mają zapewnić liczne substancje o dobroczynnym działaniu wydzielane w gruczołach pijawki, m.in. endorfiny i serotonina. Mają lepiej przenikać do najgłębszych warstw naskórka dzięki użyciu krwi osoby, która poddaje się zabiegowi. Na jeden seans potrzeba czterech pijawek, które potem kończą życie w roztworze alkoholu.
Oprócz maseczek z własnej krwi podczas "Dnia Kobiet ze zdrowiem" można było zrobić badanie cytologiczne i mammograficzne, zmierzyć poziom cukru we krwi, fachowo dobrać biustonosz, skorzystać z porady stylistki czy dietetyka. Największym zainteresowaniem cieszyła się jednak możliwość konsultacji u kardiologa. Były też wykłady o opiece nad niemowlęciem, higienie jamy ustnej czy zasadach udzielania pierwszej pomocy.
"Dzień Kobiet ze zdrowiem" zorganizował Wydział Nauk o Zdrowiu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, przy wsparciu Urzędu Miasta w Katowicach. (PAP)
lun/ bos/ gma/
