Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kielce: Oskarżona o śmiertelny wypadek przyznała się do winy

0
Podziel się:

Proces obywatelki Ukrainy i mieszkańca
Radomia, oskarżonych w sprawie wypadku na zalewie Chańcza
(Świętokrzyskie), w którym zginęła 12-letnia dziewczynka,
rozpoczął się we wtorek w Sądzie Rejonowym w Kielcach. Kobieta
przyznała się do kierowania motorówką, która uderzyła w kajak z
dziewczynką i jej ojcem na pokładzie.

Proces obywatelki Ukrainy i mieszkańca Radomia, oskarżonych w sprawie wypadku na zalewie Chańcza (Świętokrzyskie), w którym zginęła 12-letnia dziewczynka, rozpoczął się we wtorek w Sądzie Rejonowym w Kielcach. Kobieta przyznała się do kierowania motorówką, która uderzyła w kajak z dziewczynką i jej ojcem na pokładzie.

Do zdarzenia doszło 2 lipca 2006 roku. Dziecko zginęło, a ojciec został ranny. Prokuratura oskarżyła 28-letnią kobietę, która kierowała motorówką, o spowodowanie wypadku w ruchu wodnym. 42- letniego mężczyznę, który z nią płynął i był użytkownikiem motorówki, oskarżono o narażenie osób przebywających na zalewie na niebezpieczeństwo.

Nataliya M. przyznała się przed sądem do zarzucanych czynów i odmówiła składania wyjaśnień. Kobieta przeprosiła rodziców dziewczynki, powiedziała, że bardzo żałuje tego, co się stało. Podkreśliła, że pięć lat pracowała z dziećmi.

Z jej wyjaśnień złożonych w śledztwie wynika, że od początku przyznawała się do kierowania motorówką. Nie miała do tego uprawnień, nie wiedziała, że są wymagane. Nikt jej nigdy nie pokazał, jak kierować łodzią.

Oskarżona wyjaśniła, że była nad zalewem ze swoim narzeczonym Cezarym D. i ze znajomymi. Popłynęli motorówką z miejsca, gdzie wypoczywali, do miejsca, gdzie był bar, by kupić lody dla dzieci. Znajomy, który kierował łodzią, i jego rodzina wysiedli, a ona została w łodzi z Cezarym D. Ludzie krzyczeli, że motorówka im przeszkadza, więc "odruchowo coś wcisnęła" i łódź z dużą prędkością popłynęła do tyłu i w coś uderzyła. Wtedy kobieta ponownie "coś włączyła" i motorówka szybko popłynęła do przodu. Oślepiało ją słońce, nie widziała kajaka. Nie wiedziała, jak się hamuje. Usłyszała huk i potem zobaczyła w wodzie kapoki. Kobieta nie potrafiła powiedzieć, co ją skłoniło do uruchomienia łodzi. Podkreśliła, że Cezary D. jej do tego nie namawiał.

Oskarżona wniosła o dobrowolne poddanie się karze. Jej obrońca zaproponował dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu i grzywnę. Nie zgodził się na to prokurator i rodzice zmarłej dziewczynki, a sąd oddalił wniosek.

Oskarżony nie przyznał się do zarzutu i odmówił składania wyjaśnień.

Z jego wyjaśnień złożonych w śledztwie wynika, że nie widział momentu, w którym kobieta uruchomiła łódź i nie namawiał jej do tego. Nie miał uprawnień do kierowania motorówką, zeznał, że nie wie, iż były one potrzebne. Łódź pożyczył od swojej byłej konkubiny. Nie widział kajaka.

Ojciec dziewczynki zeznał, że płynął z Agatką zaledwie pięć minut, kiedy doszło do zderzenia. Płynęli niedaleko brzegu, wzdłuż lądu. Kiedy zobaczył motorówkę była daleko, spodziewał się, że skręci przed nimi. Gdy była już blisko próbował tak ustawić kajak, by uderzyła w niego, a nie w dziecko, próbował też wiosłem odbić się od łodzi, ale się złamało. Dziób łodzi uderzył go w głowę. Wpadł do wody. Na skutek wypadku doznał złamań kości, obrażeń głowy i płuca. Był operowany, czeka go jeszcze operacja rekonstrukcji czaszki.

Na rozprawie zeznawały też m.in. matka i siostra dziewczynki, ratownicy wodni i policjanci. Następna rozprawa odbędzie się 10 kwietnia.

Prokuratura Rejonowa Kielce-Wschód oskarżyła Nataliyę M. o spowodowanie wypadku w ruchu wodnym, w wyniku którego dziewczynka poniosła śmierć na miejscu, a jej ojciec doznał obrażeń ciała. Kobieta była wówczas trzeźwa. Grozi jej kara do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Oskarżona od kilku lat legalnie mieszka i pracuje w Polsce; najpierw była nauczycielką angielskiego, potem tłumaczką. W śledztwie zeznała, że z Polską wiąże swoją przyszłość. Po wypadku sąd zastosował wobec niej areszt, który uchylono w listopadzie.

Cezary D. był karany za przemyt samochodów ciężarowych. Dwa tygodnie temu proces nie rozpoczął się z powodu jego nieobecności; mężczyzna został aresztowany w innej sprawie.(PAP)

agn/ bno/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)